poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 17

Obudziłam się następnego ranka z Justinem w łóżku. Spojrzałam na niego obserwując wyraz jego twarzy. Chyba miał dobry sen, bo uśmiechał się jak głupi. Stanęłam przed łóżkiem zakładając kapcie na swoje stopy.

-Zostań..- Powiedział ospale Justin podnosząc się do pozycji siedzącej.

-Chciałam iść tylko do toalety- Odpowiedziałam po czym z uśmiechem wpiłam sie w usta Jussa. Chłopak oddał pocałunek niemalże od razu go pogłębiając. Wiedziałam że jeżeli będziemy to kontynuować to dojdzie między nami do seksu.Nie myliłam się,  ręce chłopaka już po chwili przeniosły sie pod moją bluzkę. Nie to że nie chciałam się z nim kochać,  ale najpierw muszę iść do ginekologa.

- Nie możemy. Przynajmniej nie na razie- Wyszeptałam siadając okrakiem na kolanach Jay'a. Chłopak spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.

- Muszę iść najpierw do ginekologa.. wiesz chce wiedzieć czy możemy się kochać, nie szkodząc przy tym dziecku.

-Ymm.. Tak masz rację. Muszę sam poradzić sobie z tym problemem-Odpowiedział patrząc na swoją erekcję, którą doskonale było widać w bokserkach.

-Przepraszam- Zachichotałam zawstydzona chowając twarz w torsie chłopaka. Justin zaśmiał się ze mnie głośno po czym spojrzał mi głęboko w oczy. To jedna z tych chwil w filmie, kiedy para kochających się nastolatków patrzy się sobie w oczy, a po krótkiej chwili całują się namiętnie okazując przy tym swoją wielką miłość.

- Kocham Cię-Wyszeptałam tuż przed jego ustami.

- Ja Ciebie też mała- Uśmiechnął się składając małe muśnięcie na mych ustach.

**TYDZIEŃ PÓŹNIEJ**

-Przestańcie się w końcu miziać. Przez cały dzień nie można z wami wcale porozmawiać, bo cały czas się migdalicie - Oburzyła się Lily

-My po prostu chcemy się sobą nacieszyć, tym bardziej że Nessy jest w ciąży.- Odpowiedział Justin w dalszym ciągu głaszcząc mój brzuszek. 

- Nie jesteście tutaj sami do cholery! Cały czas sobie słodzicie i się całujecie! Wy i Ryan z Lauren. Mam tego dość, aż sie nie dobrze robi - Warknęła blondynka.

- Weź zejdź z nas! Moja wina że nikt Cię nie chce?-Odpyskował Ryan na  co otworzyłam szeroko oczy.

- Ryan!- Pisnęłam

- Lily.. zaczekaj- Zawołałam za dziewczyną, która wstała ze swojego miejsca idąc się ubrać. Wyszłam z objęć Justina i pobiegłam za przyjaciółką.

- Wiesz dobrze że nie o to mu  chodziło.. Zostań- Powiedziałam łapiąc dziewczynę za ręke. Lily obróciła się uderzając mnie w brzuch.

- On powinien mieć dziecko z Nicole- Krzyknęła wybiegając z domu kiedy ja tak po prostu klęczałam na podłodze płacząc. Po chwili obok mnie znalazł się Justin.
- Kochanie co się stało?- Zapytał spanikowany.

-Pomóżcie mi- Krzyknął i już po chwili reszta była przy mnie. Moje oczy były zamknięte z bólu. Poczułam jak Ryan z Justinem przenoszą mnie, bym już po chwili mogła leżeć na miękkim łóżku w sypialni.

-Strasznie boli- Wydukałam masując brzuch w obolałym miejscu. Justin ułożył swoją dłoń na moim brzuchu pomagając mi go masować.

-Powiedz mi co się stało- Wyszeptał patrząc na mnie z bólem.

-Ja po prostu poszłam poprosić ją żeby została.. A ona obróciła się i uderzyła mnie pięścią  w brzuch-Zapłakałam po czym dodałam

-Po tym jak to zrobiła, powiedziała że to z Nicole powinieneś mieć to dziecko, nie ze mną- Zaszlochałam.

-Pierdolona dziwka!- Wydarł się Justin.

- Jadę do niej- Powiedział idąc w kierunku drzwi.

- Justin proszę zostań... To tak bardzo boli- Błagałam. Zaciskałam pieści na pościeli chcąc by ból choć trochę ustał. Bałam sie. Byłam w szoku, moja najlepsza przyjaciółka mi to zrobiła, nie mogłam tego pojąć. Chłopak niemal od razu uklęknął ponownie obok łózka.

- Jedziemy do szpitala? - Zapytał choć może raczej brzmiało to jak stwierdzenie. Nie odzywałam sie. Justin wziął mnie na ręce. 20 minut później byliśmy na miejscu. Ból stał sie lżejszy ale to nie zmieniało faktu że nadal martwiłam sie. Natomiast diagnoza lekarza mnie od razu uspokoiła.

- Nic sie bardzo poważnego nie dzieje, ale proszę uważać na siebie, tutaj miała pani szczęście, ale następnym razem może być gorzej czego państwu nie życzę. Przepisze pani witaminy które musi pani brać przez pierwszy trymestr ciąży, dobrze? - Pokiwałam zgodnie głową. Miał poważną, surową minę, a jednak jego głos był ciepły, serdeczny.

- Umm, panie doktorze mam pytanie..czy my możemy..no..czy seks nie zagraża dziecku? - Odezwał sie Justin który także siedział razem ze mną w gabinecie. Spojrzałam raz na Jaya, raz na mężczyznę.

- Nie sadze, oczywiście nie można z tym przesadzać - Zaśmiał sie co udzieliło sie także nam. Niedługo potem ponownie byliśmy w domu, wszyscy czekali na nas z zniecierpliwieniem. Mówiąc wszyscy mam też na myśli Lily.

- I co?! - Z miejsca poderwała sie Lauren przytulając mnie delikatnie.

- W porządku - Mruknęłam cicho. Spoglądałam na Lily, lecz ona miała spuszczoną głowę.

- Zadowolona z siebie jesteś?! Gdyby coś sie stało mojemu dziecku zabiłbym Cie rozumiesz? - W całym domu było słychać krzycz Justina. Szedł w stronę przestraszonej dziewczyny. Na szczęście Ryan z Chrisem go odciągnęli.

- Uspokój sie stary, wiem że jesteś wkurzony, też bym był, ale nie warto - Mówił Ryan. Mimo wszystko nie oderwałam wzroku od Lily. Byłam rozdarta, nie mogłam zrozumieć co w nią wstąpiło. Była inna, a teraz czułam sie jakbym nie poznawała własnej przyjaciółki, tej którą znałam od zawsze. Z resztą nie tylko ona sie zmieniła, nie wiedziałam czego jeszcze mogę sie spodziewać...

______________________________________

Hejoo <3

Dzieje siee xd 

Mamy nadzieje że rozdział wam sie spodobał i wyrazicie opinie w komentarzu 

JESSICA. IZA.

czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 16

- Dlaczego mi nie powiedziałaś?! - Od razu podniósł głos gdy chciałam usiąść obok niego.

- Justin..

-Dlaczego? - Przerwał mi. Patrzył mi prosto w oczy.

- Sama sie dopiero dzisiaj dowiedziałam - Szepnęłam. Serce waliło mi jak oszalałe, nienawidziłam gdy na mnie krzyczał. Justin spuścił wzrok. Chciałam go dotknąć, przytulić, ale bałam sie. Nie wiedziałam jakby na taki gest zareagował.

- Ty sobie zdajesz w ogóle sprawę z tego że nasze życie sie zupełnie zmieni? - Zapytał a raczej stwierdził patrząc na mnie zimnym wzrokiem.

- Wiem..- Szepnęłam prawie nie słyszalnie. Otarłam łzy z moich polików próbując się uspokoić. Prychnął wstając ze swojego miejsca. Choć przyprawiało mnie to o nieprzyjemne dreszcze to cały czas spoglądałam na niego widząc jego niespokojne ruchy.

- Myślałem że bierzesz tabletki - Warknął w pewnym momencie przez co jak poparzona podskoczyłam na miejscu.

- Ja...- jąkałam sie. Nie poznawałam własnego głosu. - Nie wzięłam wtedy..

- Mogłaś mnie kurwa uprzedzić, zabezpieczyłbym sie.. jak można być tak głupim! - Nie patrzył na mnie ale mogłam sobie wyobrazić jak z wściekłości pociemniały mu tęczówki. Nie chciałam tam być, najchętniej zniknęłabym tam gdzie bym mogła być sama.

- Przestań w końcu krzyczeć - Wymamrotałam czując jak łzy lecą mi po policzkach małymi stróżkami.

- Dziwisz mi sie że krzyczę? Moje życie już jest przekreślone i nie da sie tego naprawić - Mimo wszystko ściszył trochę ton głosu. Wtedy na mnie spojrzał, ale nie wiem czy tego do końca chciałam. Jego wzrok sprawił że poczułam sie jeszcze gorzej. O ile to możliwe.

Justin

Panika pomieszana ze złością ogarniała moje ciało. Nie mogłem zapanować nad rękami które cały czas drżały. W jednej chwili to wszystko we mnie uderzyło, obudziło jak zimny prysznic. Znalazłem test w koszu w łazience. Kto wie, może gdybym wtedy nie wyrzucał zepsutej maszynki do golenia to wcale bym sie o tej ciąży nie dowiedział...przynajmniej na razie. 

- Mogę usunąć.. - Jej szept przerwał cisze która ponownie nastała między nami. Nie mogłem w to uwierzyć.

- Żartujesz sobie? - Przez dosłownie chwile utrzymaliśmy kontakt wzrokowy, sam nie mogłem dłużej tego zmieść choć to ona spuszczała głowę. Zamilkła na chwile. Widziałem jak jej noga nerwowo drgała. Denerwowała sie, tak samo jak ja, a może nawet i bardziej. Gdy tak na nią spoglądałem zrozumiałem że nie miałem prawa podnosić na nią głosu, nie potrzebnie krzyczeć. To nie jej wina. Musiałem stanąć z czynem dokonanym twarzą w twarz.

- Nie usuniesz tego dziecka, to nasze dziecko i my je  wychowamy, razem - Ochłonąłem. Mięśnie choć wciąż napięte lekko sie rozluźniły. Potrzebowała wsparcia, miała tylko mnie. Bez żadnego więcej słowa wziąłem ją w ramiona.

- Będzie dobrze, damy sobie radę. - Zatrzymałem sie przełykając ślinę. Delikatnie głaskałem ją po ramieniu. W końcu zwróciłem sie w jej stronę.

-Wrócisz do mnie?- Szepnąłem składając małe muśnięcie na jej czole. Dziewczyna zaszlochała, biorąc moją dłoń.

- Kocham Cię tak strasznie. Chcę z tobą być- Wydukała między jednym a drugim pociągnięciem nosem.

- Ja was też kocham. Teraz jesteście dla mnie całym światem- Od razu czułem panikę lecz mimowolnie uśmiechnąłem się na samą myśl tego jak za parę miesięcy zostanę ojcem. Vanessa spojrzała mi w oczy co odwzajemniłem, jedną z dłoni położyłem na jej brzuchu a drugą na jej szyi. Pochyliłem się złączając nasze usta w pocałunku, pocałunku pełnego miłości i delikatności. Nie minęła nawet chwila a nasze usta zaczęły pragnąć siebie jeszcze bardziej, przeradzając pocałunek w namiętny. Po chwili leżeliśmy w łóżku. Pochylałem się nad Nessy w dalszym ciągu walcząc o dominacje z jej językiem. Z pomocą Van zdjąłem z siebie bluzkę i spodnie, oczywiście zdjąłem z Van także bluzkę. Kiedy już miało dojść do czegoś poważniejszego do pokoju wparował Ryan z Chrisem. Van w szybkim tempie założyła swoją koszulkę, i nie przejmując się naszymi spojrzeniami uciekła do łazienki ze stanikiem i spodniami w ręku.

- Nie macie kiedy przychodzić? Tylko w takich chwilach..- Warknąłem z uśmiechem szczęścia. Chłopacy spojrzeli na mnie szczerząc się głupio.

- Wróciliście do siebie! Mówiłem! Chris wisisz mi 100 dolców- Krzyknął Ryan klepiąc Christiana po plecach. Spojrzałem na nich kręcąc głową z rozbawieniem. Zszedłem z chłopakami do kuchni gdzie siedziała Van z Lauren i Lilly. Podszedłem do Nessy przytulając się do jej pleców.

- Wiesz o co ci idioci się założyli?- Zaśmiałem się kładąc dłonie na brzuchu mojej dziewczyny.

- O co?

- Założyli się o 100 dolarów że do siebie wrócimy- Złożyłem pocałunek na jej szyi, patrząc dalej z rozbawieniem na chłopaków.

- Kretyni!- Krzyknęła Van po czym rozbawiona dodała: - Tak tanio nas cenicie? - Wszyscy zaśmialiśmy się głośno.

- Właśnie! Musimy wam coś powiedzieć- Spojrzałem porozumiewawczo na Van na co ta skinęła. Lekko sie spięła zauważyłem to ale gdy wzięła głęboki oddech te trzy słowa same wyleciały jej z ust.

- Jestem w ciąży- Szepnęła prawie nie słyszalnie, ale jednak wszyscy ją usłyszeli. Dziewczyna niemal od razu spojrzała na mnie.

- Ja będę chrzestnym!- Pisnął Ryan co złagodziło chyba szok reszty.

- Ja chrzestną- Dodała po chwili Lily na co zachichotaliśmy.

- To będzie chłopak! Na pewno- Oznajmił dumnie Ry

- Nic z tego. To będzie dziewczyna!- Oburzyła się Lauren. Vanessa przytaknęła z uśmiechem gładząc swój jeszcze płaski brzuszek..

____________________________________________________________________________

Hejoo <3
Wróciłyśmy z następnym rozdziałem, jest on przesłodki, naszym zdaniem ;)

Mamy nadzieje że rozdzaił wam sie spodobał i wyrazicie swoje opinie w komentarzu <3

JESSICA. IZA


piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 15

Minęło 20 minut, a ja wciąż bałam się spojrzeć na wynik testu. Byłam cholernie przerażona tym co może się zaraz okazać. Jeżeli jestem w ciąży to muszę nie tylko zacząć o siebie dbać ale także muszę powiedzieć to Justinowi co nie należy do łatwych.

- Van! Już?- Zapytała przyjaciółka zza drzwi.

- Już chwila- Odpowiedziałam drżącą dłonią sięgając po test. Policzyłam do pięciu po czym spojrzałam na wynik. DWIE KRESKI. Wynik pozytywny, ciąża. Moje oczy zaszły łzami. Zaszłam w ciąże z moim bratem, ale także miłością mojego życia.

Wstałam, szybko wrzucając test do śmietnika tuż obok toalety. Wytarłam swoje oczy wychodząc z łazienki. Lauren już wiedziała co jest grane kiedy wyszłam zapłakana. Nie pytając o nic po prostu mnie przytuliła.

- Będzie dobrze Nessy - Wyszeptała gładząc mnie po włosach.

- On nie może się o niczym dowiedzieć. Obiecaj mi że mu nie powiesz!- Wyszeptałam panicznie

- Vanessa ja i tak nie miałabym prawa mu o tym powiedzieć, musi sie dowiedzieć tego z Twoich ust. Nie możesz tego ukrywać przed nim. Będziesz musiała mu o tym powiedzieć prędzej czy później.

- Ja wiem.. Powiem mu, ale nie teraz - Odpowiedziałam niepewnie. Lauren tylko skinęła głową.

- Uśmiechnij się Nessy, jesteś w ciąży kochanie. Wiesz pieluchy i te sprawy, to wszystko ciężka robota, ale te maluchy takie słodkie.- Zaśmiała się a ja jej zawtórowałam.

- Pójdę wziąć prysznic i się ubiorę a ty jak możesz zejdź na dół i powiedz Ryanowi że nie jestem w ciąży- Poprosiłam po czym poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic po czym UBRAŁAM SIĘ, włosy splotłam w warkocz i zeszłam na dół.

- Chciałabym pojechać do marketu po jakieś zakupy, pojedziesz ze mną  Lau?- Zapytałam na co ta skinęła.

- Weźcie kluczę laski ja jadę do Jaya i wrócimy dopiero o 15 także fajnie byłoby gdybyście już były - Uśmiechnął się w naszą stronę. Lauren pożegnała Ryana pocałunkiem po czym razem poszłyśmy do samochodu. Lauren prowadziła więc szybko dotarłyśmy do marketu.

Pojechałyśmy kawałek za miasto żeby nie było prawdopodobieństwa że spotkamy kogoś znajomego . Kiedy byłyśmy już w markecie, zaczęłyśmy brać potrzebne jedzenie do wózka.

- Lauren weź nutelle- Poprosiłam sięgając po żelki. Szłyśmy razem z Lauren już do kasy, kiedy zobaczyłam moja mamę miedzy regałami.  Była blada i wyglądała na smutną,  lecz stała za rękę z jakimś mężczyzna.  Moje oczy zaszły łzami.

- Chce iść do samochodu - Wyszeptałam nie patrząc na Lauren,  choć wiedziałam że ona zdarzyła zauważyć dlaczego nagle stałam sie smutna.  Wzięłam kluczyki do ręki wychodząc szybkim tempem ze sklepu. Usiadłam w samochodzie zanosząc sie płaczem.

Wszystko jest nie tak. Gdy ją zobaczyłam zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo za nią tęsknie. Nie mogę sie do niej przytulić, wyżalić, tak jak kiedyś. Najgorsze było to że nie miałam pojęcia ile to jeszcze potrwa, ile jeszcze będziemy musieli sie ukrywać z dala od wszystkich. Otarłam wszystkie łzy gdy zobaczyłam Lau zbliżającą sie do auta.

Nie mogłam wiecznie sie mazać, nie chciałam by ktoś sie nade mną litował. Wpakowała zakupy na tylne siedzenia i bez słowa usiadła na miejscu kierowcy. Gdy dotarliśmy do domu miałam nadzieje że chłopaków jeszcze nie będzie. Jednak gdy tylko przekroczyłyśmy próg domu zauważyłam ich buty byle jak rzucone w wejściu. Od razu sie spięłam. Nie byłam jeszcze gotowa by to wszystko teraz powiedzieć.

- Chodź, wypakujemy to - Lauren odezwała sie widząc moją minę. Skinęłam głową ruszając z nią do kuchni. Justina nie było na dole, za to Ryan tylko czekał pewnie na to aż wrócimy.

- Nareszcie, głodny jestem - Wybuchnął gdy nas tylko zobaczył. Odpowiedziałyśmy mu lekkim chichotem. Z mojej strony sztucznym.

- Za chwile coś przygotuje - Lau wyciągał po kolei rzeczy z siatek.

- Umm, gdzie jest Justin? - Spytałam spuszczając wzrok. Chwyciłam sie kurczowo blatu. Słabo mi sie zrobiło. Opanowałam to jednak przygryzając wargę.

- Na górze, wołałem go, ale nie chciał zejść, nie wiem co jest grane - Bez słowa odwróciłam sie idąc w stronę schodów. Na razie mu nie powiem, musiałam to sobie wszystko dokładnie przemyśleć. Z każdym kolejnym stopniem czułam sie coraz gorzej.

 Jak sie zachowam jak go zobaczę? Będzie uśmiechnięty, szczęśliwy, nie będzie miał o niczym pojęcia, nie będzie wiedział że teraz jego życie sie zupełnie zmieni. Nie było to moją winą, ale tak sie czułam, czułam sie winna. Mogę to jeszcze naprawić, mogę sprawić że wszystko będzie tak jak zawsze...usuwając ciąże. Nigdy sama z siebie bym tego nie zrobiła, lecz gdy ma od tego zależeć to czy stracę na zawsze Justina, byłabym do tego zdolna.

Stanęłam przed drzwiami naszej sypialni, domyślałam sie że tam jest, czułam to. Biorąc głęboki oddech starałam sie uśmiechnąć by nie wzbudzać podejrzeń. Lekko pchnęłam drzwi wchodząc do środka.

- Justi...- Przerwałam gdy go zobaczyłam. Mój żołądek boleśnie sie skręcił. Otworzyłam bezwiednie usta nie wiedząc zupełnie co powiedzieć.

Chłopak siedział na łóżku trzymając w ręce test ciążowy. Mimo że nie mogłam dostrzec wyrazu jego twarzy to wiedziałam że jest zły. Świadczyły o tym palce zaciśnięte na małym przedmiocie. Zrobiłam krok w przód, on natomiast nie poruszył sie nawet o centymetr. To nie tak miało to wyglądać, nie tak miał sie dowiedzieć.

- Nie wierze - Te dwa słowa wypowiedziane przez niego przerwały panującą cisze. Na moim ciele zagościły ciarki. Nieoczekiwanie podniósł głowę. Nie płakał, nie był smutny, przejęty czy wściekły. Był obojętny, a to zabolało najbardziej...

______________________________________

Hejoo 
I jednak Vanessa jest w ciąży ;) 
Jak myślicie, jak zareaguje na to wszystko Justin? 

Mamy nadzieje że rozdział wam sie spodobał i wyrazicie swoje opinie w komentarzach <3

JESSICA.IZA

niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 14

-Co? Nie możesz tego skończyć tak po prostu! Kochanie nie rób tego.. proszę..Ja.. Ja cię kocham -Powiedział smutno próbując mnie jakoś przekonać do zmiany wyboru.

-Justin.. Nie utrudniaj mi tego. Tak będzie lepiej- Wydukałam ocierając łzy z policzków.

-Dla kogo lepiej?!-Krzyknął na co wzdrygnęłam- Przeszliśmy razem tak dużo a ty przez jedną nic nie znaczącą zdradę chcesz to wszystko nad czym pracowaliśmy zakończyć?- Wysyczał ciągnąc za końcówki swoich ułożonych włosów.

-Tak.. Właśnie tego chcę. Łączą nas tylko geny, nic więcej- Powiedziałam powtarzając swoje poprzednie słowa.

- Tak się nie da.. Vanessa... Ja byłem w tobie i uprawialiśmy seks. Kocham Cię i wiem że ty mnie też.. Nie możesz teraz odejść- Spróbował położyć rękę na moim udzie ale szybko zareagowałam zrzucając ją ze swojego ciała. Miał racje. Kocham go i na pewno o nim nie zapomnę, ale to co on zrobił nie pozwoli mi być z nim. Zranił mnie tak cholernie mocno mnie zranił. Potrzebuje czasu dla siebie. Chce pomyśleć czy dam radę z nim być.

-Wyjdź stąd proszę. Zostaw mnie samą- Wyszeptałam cicho pociągając przy tym nosem.

-To znaczy, że chcesz wrócić do rodziców?-Mruknął wycierając łzy ze swoich policzków. Odwróciłam wzrok, żebym nie musiała patrzeć na to jak ranie miłość mojego życia.

-Ja.. Nie wiem. To trudne

-Przestać Van! Musisz w końcu powiedzieć czego tak naprawdę chcesz! Nie możesz ciągle się nad wszystkim zastanawiać.- Ryknął a jego oczy pociemniały. Nienawidziłam jak podnosił na mnie głos, nieprzyjemne ciarki zagościły na moich plecach.

- Nawet nie wiesz jak to jest dla mnie trudne - Nie poznawałam własnego głosu. Zakryłam rekami twarz czując jak po moich policzkach w każdej chwili może popłynąć wodospad łez.

-Nie pozwalam Ci odejść, nie możesz mnie tak zostawić - Przybliżył sie do mnie na prawdę blisko. Chwycił za mój podbródek zmuszając bym ponownie na niego spojrzała. Wpatrywał sie we mnie już po chwili łącząc nasze usta w pocałunku. Tak trudno było się sprzeciwić,  ale nie mogłam mu na to pozwolić. Odepchnęłam go.

- Wyjdź Justin - Automatycznie spuściłam wzrok. Oblizałam usta, tak bardzo chciałam by ponownie jego wargi znalazły sie na moich, ale nie mogłam pozwolić na to by to się powtórzyło.

- Będziesz tego żałować!- Krzyknął zatrzaskując z hukiem drzwi od pokoju. Nie panowałam już nad sobą. Wybuchłam niepohamowanym  płaczem.

Dwa tygodnie później

Obudziłam się wcześnie, na zegarze widniała 6:25. Wstałam z łóżka idąc prosto do łazienki, weszłam do środka przeglądając się w lustrze. Miałam sine wory pod oczami, jak codziennie odkąd skończyłam związek z miłością mojego życia. Trudno było mi spać, nawet jeść bo wszystko co zjadłam zwracałam w toalecie. Tak było już od tygodnia, i naprawdę nie wiem co mogło by spowodować mdłości. 

Z Justinem nie rozmawiam, chłopak próbował parę razy ze mną rozmawiać ale każda rozmowa kończyła się na moim płaczu a jego wściekłości i trzaskaniu drzwiami. Jay prawie cały czas przesiaduje z Raynem w pracy. Zostaje po godzinach by wrócić do domu wtedy kiedy wszyscy domownicy śpią. Zeszłam na dół do kuchni gdzie był tylko Ryan i Lauren.

- To jak dziewczęta macie ochotę na płatki, czy może kanapki?- Zapytał Ryan uśmiechnięty od ucha do ucha.

- Płatki- Odpowiedziałyśmy zgodnie na co dziewczyna zachichotała. Uśmiechnęłam się sztucznie choć dobrze wiedziałam że oboje moich przyjaciół wie że jestem załamana po stracie Justina.  Minęło kilka minut a ja poczułam zapach płatków które sprawiły u mnie mdłości. Nie zdążyłam wstać więc wymiotowałam na podłogę, tuż przed stołem.

- Van co ci jest?- Zapytał Ryan podchodząc do mnie i głaszcząc mnie po plecach. Lauren przytrzymała mi włosy dzięki czemu dziękowałam jej w myślach. Kiedy skończyłam pobiegłam do toalety się umyć. Wyszłam z  łazienki idąc z rolką ręcznika papierowego. Chciałam zacząć sprzątać ale Ry już zdążył zrobić to za mnie.

- Nie musiałeś.. Ale dziękuje- Wyszeptałam zawstydzona. Usiedliśmy w salonie na sofie kiedy niespodziewanie Lauren krzyknęła przerażona.

- Co się stało?

-Długo już masz te mdłości? I wymiotujesz?- Zapytała i nagle Ryan wytrzeszczył oczy. Pokiwałam zgodnie głową na co Lauren spojrzała na  mnie jakby analizowała to co jej właśnie powiedziałam.

- Jest możliwe że ty, że ty jesteś w ciąży?- Zapytała  na co spojrzałam na nią przerażona.

- Nie! Znaczy się.. Kochaliśmy się na Florydzie ale raz i w dodatku zabezpieczaliśmy się.. Na pewno nie..- Załkałam cicho chowając twarz w dłonie. Nie mogłam być w ciąży, nie teraz kiedy wszystko między mną a Justinem jest zakończone.

- Musisz zrobić test ciążowy - Powiedziała dziewczyna. Spojrzałam na nią z przerażeniem w oczach.

-Ryan zawieź mnie do apteki - Już po chwili zwróciła sie do chłopaka. Kiwnął głową ruszając do przedpokoju.

-Za chwile wracamy - Oboje opuścili dom. Zostałam zupełnie sama, ze swoimi wszystkimi myślami. Tak bardzo sie bałam. Świadomość ze w jednej chili wszystko może sie zmienić powodowała ze panika ogarniała cale moje ciało. Czułam ogromne mdłości ale nie miałam już czym wymiotować, mój organizm był bardzo osłabiony. Siedziałam jak na szpilkach, każda minuta ciągnęła sie w nieskończoność. Byłam przez ten czas jakby odłączona od rzeczywistości, dopiero głośny trzask drzwi mnie obudził. Widocznie straciłam poczucie czasu.

- Szybko, chodź ze mną - Lauren chwyciła mnie za rękę prowadząc po schodach. Słyszałam wszystko jakby przez mgłę, patrzyłam tylko przed siebie. Gdy weszłyśmy do łazienki usiadłam na zamkniętej klapie ubikacji.

- Możesz mnie zostawić na chwile - Szepnęłam w stronę dziewczyny. Nie miała pojęcia jak sie czuje w tej sytuacji ale w jej oczach widziałam jak bardzo starała sie to zrozumieć. Bez słowa wyszła zostawiając małe pudełko na pralce. Spojrzałam na nie, biorąc po chwili w dłonie. Moje życie jak i Justina zależało od wyniku tego testu...

____________________________________

Hejoo <3
Mamy kolejny rozdział, dzieje sie troszku xd 

Mamy nadzieje że wam sie spodobał i wyrazicie swoje opinie w komentarzu <3

JESSICA.IZA