czwartek, 12 marca 2015

Rozdział 26

*MIESIĄC PÓŹNIEJ*
Minęło dokładnie 6 tygodni od narodzin Jaya i Amy. Nasze maleństwa rosną jak na drożdżach. Razem z Justinem spędzamy każdą chwilę razem zajmując się naszymi kruszynkami.  Z Pattie i Lucasem utrzymujemy bardzo dobry kontakt. Widujemy się praktycznie codziennie. Pattie zaakceptowała fakt iż jest babcią maleństw swoich dzieci i zajmuje się nimi z taką samą miłością  jak ja z Justinem. 

Około 8 zostałam obudzona przez płacz Amy. Wstałam podchodząc do łóżeczka z którego chwile później wyciągnęłam moją księżniczkę.

- Dlaczego płaczesz pączuszku?- Wyszeptał Justin stając za mną i głaszcząc malutką po policzku. 

- Muszę ją przewinąć, mógłbyś przynieść mi z łazienki mokre chusteczki?- Zapytałam na co chłopak pokiwał zgodnie głową.  Ułożyłam Amy na przewijaku  zdejmując z niej body i  brudną pieluszkę. Justin dał mi chusteczki i od razu zaczęłam wycierać brudną pupę mojej myszki. Amy tego strasznie nie lubiła więc  już po sekundzie jej oczy zalały łzy i zaczęła płakać.

- Już pączuszku cichutko- Wyszeptał Justin głaszcząc dziewczynkę po główce.  Kiedy wytarłam jej pupę posypałam ją pudrem na odparzenia i założyłam jej wielorazową pieluszkę w księżniczki. Justin wziął ode mnie dziecko i sprawnie położył ją do łóżeczka przykrywając kołderką.

- Śpij królewno dziś będziesz miała ciężki dzień- Wyszeptał kiedy ona zasypiała. Dokładnie dzisiaj o 12 mamy przyjść do lekarza by  mógł nam dać jakieś leki na kolkę u naszych kruszynek. Od tygodnia z Justinem mniej sypiamy przez to że maluchy kolkują. To strasznie męczące.

-Kochanie idź spać jeszcze a ja zrobię śniadanie- Wyszeptał Justin przytulając mnie.

- I tak już nie zasnę. Zajmę się prasowaniem ubranek bo ktoś to musi zrobić- Odpowiedziałam cichutko wzdychając przy tym.

- Mogę ci pomóc- Zaproponował ale zaprzeczyłam.

- Ja zrobię to dokładniej- Zachichotałam.

- Pójdę zrobić śniadanie chcesz herbatę czy kawę?

- Mocna czarna z cukrem- Szepnęłam marzycielsko. Teraz jedyne czego potrzebowałam to ogromnej dawki energii na dzisiejszy dzień. Chwilę później udałam się do łazienki gdzie umyłam się i umalowałam. UBRAŁAM SIĘ  po czym wzięłam ubranka dzieci i kiedy żelazko się nagrzało zaczęłam prasować a wyprasowane rzeczy składać.  Wyprane wielorazowe pieluszki starannie włożyłam do szafki i to samo zrobiłam z wyprasowanymi ubrankami. W między czasie zjadłam śniadanie z Justinem i Ryanem, który akurat był jeszcze w domu. Nim się obejrzałam była już 10. Wraz z Justinem udaliśmy się na górę pakując dzieci.

- Kochanie moglibyśmy dać maluchy mamie w weekend?- Zapytał Juss wyjmując różowy i szary kocyk z futerkiem.

 - Nie ma takiej mowy Justin, one są za małe poza tym wolę najpierw nabrać więcej zaufania do Pattie- Odpowiedziałam wkładając małą do nosidełka.

- Jesteś strasznie zmęczona i ja też padam z nóg moglibyśmy dać jej dzieci chociaż na jeden dzień żeby porządnie odpocząć.

- Chcesz to odpoczywaj ja nie mam zamiaru dawać ich mamie żeby mieć święty spokój..- Podniosłam głos po czym wzięłam oboje dzieci i zeszłam na dół.

- Kochanie przecież wiesz że kocham je najmocniej na świecie ale chcę spędzić trochę czasu z tobą sam na sam. Od kiedy nasze maluchy się urodziły rzadko kiedy możemy się przytulać nie wspominając już o całowaniu czy o seksie. Tęsknie za tobą- Jęknął przytulając mnie od tyłu. Westchnęłam obracając się w jego stronę.

- Ja też za tobą tęsknie ale musimy być odpowiedzialni. Zadzwonię dziś do mamy i umówię się z nią może weźmie maluchy na noc- Cmoknęłam jego polik po czym ruszyłam do samochodu gdzie wraz z Justinem włożyliśmy dzieci i zasłoniliśmy szyby żeby nie świeciło im po oczkach.

***
- Dzieci są zdrowe  i rozwijają się prawidłowo a więc wystarczy wykupić tę receptę i podawać codziennie przed porą spania- Powiedział lekarz kiedy ja uspokajałam synka. 

- No już ptysiu cichutko- Wyszeptałam kiedy synek jeszcze płakał. Justin trzymał Amy na rękach usypiając ją bo oboje z maluchów płakało na badaniach. 

- W takim razie dziękujemy. Jest tutaj na terenie szpitala może apteka?- Zapytał Justin kiedy wkładał małą do wózka.

- Tak na parterze od razu przy wyjściu- Odpowiedział lekarz. Wyszłam z sali z małym na rękach a Justin pchał wózek. Wykupiliśmy potrzebną receptę po czym udaliśmy się do mamy. Kiedy wracaliśmy zajechaliśmy jeszcze po zakupy do domu  i dopiero wtedy do mamy pojechaliśmy.

- Cześć Mamo- Krzyknęłam wchodząc do domu. Pattie  od razu nas przywitała i wzięła maluchy.

- I jak było u lekarza?- Zapytała bawiąc się z naszymi skarbami.

- Wszystko dobrze, wykupiliśmy receptę na kolkę więc powinniśmy się wyspać- Justin przeciągnął się chichocząc.- Mamo mogłabyś wziąć maluchy na noc jutro? Chciałbym wziąć  Vanessę i odpocząć z nią trochę- Dodał po chwili. Mama bez wahania się zgodziła. Więc mogliśmy ruszyć spokojnie do domu
__________________________________________________________________________________
HEJ
Wiem że rozdział jest krótki i bez sensu ale pisze na dwóch blogach sama bo Iza nie raczy zajrzeć.
Przykro mi że tak rzadko się udzielamy ale sama nie zdołam nic zrobić..
Do zobaczenia wkrótce.