czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 9

Obudziłam się rano czując sie niewyspana. Była godzina trzynasta w południe, jak widać dla mnie to było wciąż mało. W łóżku leżałam sama. Po tej wczorajszej sytuacji nie chciałam nawet na niego patrzeć a co dopiero być obok niego..

Gdy taksówka podjechała pod domu od razu zapłaciłam mężczyźnie po czym szybkim krokiem opuściłam auto. Podeszłam do drzwi domu, jednym przekręceniem klucza otworzyłam je po czym bez słowa skierowałam się do sypialni. Słyszałam za mną kroki i wiedziałam że to Justin, nigdy nie mógł po prostu odpuścić. Nie zwracając na niego uwagi zdjęłam z siebie bluzę i  położyłam się do łóżka. Już myślałam że zasnę kiedy w drzwiach stanął Jay. Chłopak spojrzał na mnie spod rzęs po czym jednym ruchem zdjął koszulkę i spodnie pozostając w samych bokserkach. Kiedy już chciał iść w kierunku łóżka na którym leżałam wtrąciłam się.


- Chyba nie zamierzasz położyć się na tym łóżku obok mnie?- Zapytałam podkreślając niektóre wyrazy.

- Van nie zgrywaj się... Gdzie mam niby spać jak nie tutaj ?- Westchnął na co parsknęłam, wywracając oczami 

- Nie obchodzi mnie to! Nie chce byś przebywał obok mnie. Śpij w salonie na kanapie!

- Tam jest niewygodnie! Na pewno nie pójdę tam spać!

- Kanapa nie jest wygodna? A co może ziemia w celi byłaby lepsza?- Zakpiłam. 
 Chłopak już nic więcej nie powiedział. Wziął tylko koc i poduszkę po czym wyszedł z sypialni trzaskając drzwiami.

Na wspomnienie wczorajszej nocy na moim ciele zagościły dreszcze. Powoli wstałam z łóżka zakładając szlafrok. Zeszłam na dół. Oczywiście w kuchni czekał na mnie Justin, robił śniadanie. Podeszłam do stołu a chłopak odsunął mi krzesło bym mogła usiąść. Widziałam jak próbował mnie udobruchać, nie mogłam dać mu sie tak łatwo. To co stało się wczoraj było złamaniem wszystkich zasad i pomimo tego że zrobił to śniadanie co i atk często robił to nadal jestem  zła na niego.


Gdy już zjadłam śniadanie i chciałam wstać od stołu Justin przytrzymał moją dłoń.


-Przepraszam Nessy- Wyszeptał ze skruchą ale nie ruszyło mnie to wcale.

-Trzeba było myśleć zanim musiałam za ciebie zapłacić dwa tysiące pieprzonych dolarów!

- A więc chodzi o pieniądze?!

- Nie! Nie chodzi tylko o kasę. Chodzi o to że o mały włos nie trafiłeś do więzienia! Do tego wszystkiego i tak mieliśmy cholerne szczęście! Policja mogła dostać na nas zgłoszenie, mogli by nas z powrotem odesłać do rodziców! Ty byś trafił do pierdla a ja zostałabym z Jeremym sama! Nie chce wracać do tego co mi robił rozumiesz?! A przez twoją głupotę prawie mogłabym tam wrócić!- Krzyknęłam ze łzami w oczach. Wyrwałam swoją dłoń  po czym pobiegłam do góry. Zatrzasnęłam za sobą drzwi łazienki płacząc. Nie chciałam wracać wspomnieniami do tamtych chwil, udawało mi sie o nich zapomnieć. Wszystko nagle wróciło. To nie jest proste, od razu odczułam wewnętrzny lęk, bałam sie tego ze za chwile przyjdzie do mnie Jeremy i znowu... Potrząsnęłam głową szybko podchodząc do zlewu. Odkręciłam zimną wodę i powoli zaczęłam obmywać sobie twarz czując lekką ulgę. Spojrzałam w lustro przede mną widząc moje sińce pod oczami od zmęczenia i małe rozcięcie blisko ucha które zostało mi jeszcze po ostatniej chwili spędzonej z moim kochanym tatusiem. Bez namysłu usiadłam na zimnej kafelkowej podłodze opierając głowę spokojnie o ścianę. Musiałam sie uspokoić, nerwy w niczym mi nie pomogą. Po chwili wstałam powoli na nogi podchodząc o szafki, wyjęłam z niej opakowanie z tabletkami na uspokojenie po czym wysypałam parę pigułek na rękę i połknęłam je popijając zimną wodą z kranu. Nagle usłyszałam kroki po czym pukanie do drzwi łazienki.

- Kochanie. Wyjdź porozmawiajmy- Usłyszałam cichy szept .

- Nie mamy o czym rozmawiać- Syknęłam spoglądając na drzwi.

- I ja i ty wiemy że musimy sobie wszystko wyjaśnić. Van nie daj się prosić. Wyjdź proszę - Powiedział załamującym sie tonem cały czas ruszając klamką.

Niepewnie podeszłam do białych drzwi. Biorąc głęboki wdech otworzyłam je, spojrzałam na Justina przez załzawione oczy z których nadal wydobywały się słone łzy.
W oczach brata widziałam iskierki które pokazywały że chłopak walczył z płaczem. Wtuliłam się w niego szlochając. Panicznie bałam się że będę musiała wrócić do Jeremiego. Kurczowo trzymałam się koszulki Justina bojąc się że w każdej chwili mogę upaść.

- Nie chcę wracać, nie zostawiaj mnie! -Krzyczałam panicznie co chwile powtarzając to samo. Zrozumcie mnie. On mnie bił ale i czasem dopierał sie od mnie. Bałam się że jeżeli tam wrócę to stanie się coś jeszcze gorszego niż do tej pory.

- Dopóki się kochamy zawsze będziemy razem.. Nic nas nie rozdzieli.. Nie rozdzielił nas fakt że jesteśmy rodzeństwem i tym bardziej nie rozdzielą nas rodzice. Nie oddam Cię im skarbie. Za bardzo cię kocham bym mógł pozwolić ci odejść bez walki.- Wyszeptał do mojego ucha głaszcząc rękoma moje biodro.

 Złączyłam  nasze usta w namiętnym pocałunku. Ręce ułożyłam na szyi chłopaka przyciągając go ku sobie jeszcze bardziej. Musiałam stać na palcach by dosięgnąć jego ust ale w tej chwili nie przeszkadzało mi to. Kiedy już mieliśmy iść w stronę łóżka usłyszeliśmy otwieranie drzwi frontowych. Odsunęłam się szybko od chłopaka z przerażeniem patrząc mu w oczy.

- Poczekaj tutaj shawty a ja zobaczę kto to- Wyszeptał mi do ucha po czym wyszedł po cichu na dół. Jednak moja ciekawość nie pozwoliła mi siedzieć w miejscu, zeszłam powoli za Justinem. Kiedy weszłam do kuchni zobaczyłam Justina który siedział wkurzony i Nicole siedzącą na krześle. Uśmiechała się od ucha do ucha.

- Cześć Van- Pisnęła zadowolona w moją stronę
Nie odpowiedziałam jej ani słowem, nie widziałam takiej potrzeby. Wzięłam szklankę z sokiem po czym usiadłam się na krześle obok Jussa.

- Co Cię tutaj sprowadza?- Zapytał Justin

- Byłam w okolicy i pomyślałam że do was wejdę i przy okazji wyjdziemy gdzieś razem- Zaczęła paplać i tak bez końca. Kiedy nie mogłam słuchać już jej bezsensownego gadania spojrzałam na Justina błagalnym wzrokiem by zrobił coś z Nicole.

- Właściwie to dzisiaj już jesteśmy zajęci z Vanessą.- Przerwał jej uśmiechając się delikatnie

- To doskonale, pójdę z wami

- Nie, Idziemy sami. Chcemy porozmawiać  i przy okazji odpocząć..

- No okej ale obiecaj że w sobotę pójdziemy wszyscy razem na plażę- Raz patrzyła na mnie a raz na chłopaka

- Dobra- Westchnęłam odpowiadając dla świętego spokoju.

- To do zobaczenia w sobotę. Przyjdę o 10 - Powiedziała po czym z uśmiechem pocałowała Justina w policzek, mnie tylko obdarzając dziwnym spojrzeniem i wyszła z domu. Mój wzrok padł na Justina a ten tarł swój polik ręką. Zachichotałam cicho idąc w stronę chłopaka który wszedł na taras. Wtuliłam się w jego plecy całując go po szyi.

-Mmm- Zamruczał obracając się i składając na moich ustach pocałunek.

- Masz godzinę na przygotowanie się. Zabieram Cię na naszą randkę- Wyszeptał mi do ucha i klepnął dłonią mój tyłek.

- Sukienka czy spodenki?- Zapytałam na co chłopak się zaśmiał.

- Zdecydowanie mini sukienka- Zachichotał. Doskonale wiedziałam że taka będzie jego odpowiedź.

- Gdzie idziemy?

- Najpierw na obiad a później..niespodzianka. Nie zadawaj tyle pytań tylko zmykaj się ubrać.

Tak jak chłopak kazał poszłam się ubierać. Na sam początek szybciutko umyłam się po czym zrobiłam lekki makijaż, później ułożyłam włosy i biorąc pod uwagę dzisiejszą pogodę ubrałam sie trochę cieplej. Gotowa zeszłam na dół gdzie czekaj już na mnie Juss.

- Wiem że to już mówiłem nie raz, ale na prawdę jesteś nieziemsko piękna - Odezwał sie nie odrywając ode mnie wzroku. Czułam jak moje policzki staja sie czerwone, próbowałam je nieco zasłonić kosmykami włosów.

- Oj no już nie chowaj sie tak - Chłopak chwycił moją dłoń wychodząc z domu. Przytuliłam sie do jego ramienia idąc krok w krok z nim. Zaczęło sie ściemniać ale ta pora dodawała uroku tej okolicy, uliczne lampy oświetlały każdy budynek. Spokojnie szliśmy nigdzie sie nie śpiesząc. Nie mogłam sie na niego długo gniewać za bardzo go kochałam i nie chciałam stracić. Myślałam już że nic mnie nie zdziwi, lecz od razu zmieniłam zdanie gdy w jednej chwili przed nami stanęło dwóch mężczyzn, ubrani cali na czarno z okularami przeciwsłonecznymi nie wróżyli nic dobrego. Dopiero gdy jeden z nich odsłonił nieco broń zaczęłam sie na prawdę bać..

________________________________________________

Hej <3 Strasznie was przepraszamy że rozdział został tak późno dodany :( 
Mamy nadzieje ze ten wam sie spodobał i wyrazicie swoje opinie w komentarzu :*