czwartek, 12 marca 2015

Rozdział 26

*MIESIĄC PÓŹNIEJ*
Minęło dokładnie 6 tygodni od narodzin Jaya i Amy. Nasze maleństwa rosną jak na drożdżach. Razem z Justinem spędzamy każdą chwilę razem zajmując się naszymi kruszynkami.  Z Pattie i Lucasem utrzymujemy bardzo dobry kontakt. Widujemy się praktycznie codziennie. Pattie zaakceptowała fakt iż jest babcią maleństw swoich dzieci i zajmuje się nimi z taką samą miłością  jak ja z Justinem. 

Około 8 zostałam obudzona przez płacz Amy. Wstałam podchodząc do łóżeczka z którego chwile później wyciągnęłam moją księżniczkę.

- Dlaczego płaczesz pączuszku?- Wyszeptał Justin stając za mną i głaszcząc malutką po policzku. 

- Muszę ją przewinąć, mógłbyś przynieść mi z łazienki mokre chusteczki?- Zapytałam na co chłopak pokiwał zgodnie głową.  Ułożyłam Amy na przewijaku  zdejmując z niej body i  brudną pieluszkę. Justin dał mi chusteczki i od razu zaczęłam wycierać brudną pupę mojej myszki. Amy tego strasznie nie lubiła więc  już po sekundzie jej oczy zalały łzy i zaczęła płakać.

- Już pączuszku cichutko- Wyszeptał Justin głaszcząc dziewczynkę po główce.  Kiedy wytarłam jej pupę posypałam ją pudrem na odparzenia i założyłam jej wielorazową pieluszkę w księżniczki. Justin wziął ode mnie dziecko i sprawnie położył ją do łóżeczka przykrywając kołderką.

- Śpij królewno dziś będziesz miała ciężki dzień- Wyszeptał kiedy ona zasypiała. Dokładnie dzisiaj o 12 mamy przyjść do lekarza by  mógł nam dać jakieś leki na kolkę u naszych kruszynek. Od tygodnia z Justinem mniej sypiamy przez to że maluchy kolkują. To strasznie męczące.

-Kochanie idź spać jeszcze a ja zrobię śniadanie- Wyszeptał Justin przytulając mnie.

- I tak już nie zasnę. Zajmę się prasowaniem ubranek bo ktoś to musi zrobić- Odpowiedziałam cichutko wzdychając przy tym.

- Mogę ci pomóc- Zaproponował ale zaprzeczyłam.

- Ja zrobię to dokładniej- Zachichotałam.

- Pójdę zrobić śniadanie chcesz herbatę czy kawę?

- Mocna czarna z cukrem- Szepnęłam marzycielsko. Teraz jedyne czego potrzebowałam to ogromnej dawki energii na dzisiejszy dzień. Chwilę później udałam się do łazienki gdzie umyłam się i umalowałam. UBRAŁAM SIĘ  po czym wzięłam ubranka dzieci i kiedy żelazko się nagrzało zaczęłam prasować a wyprasowane rzeczy składać.  Wyprane wielorazowe pieluszki starannie włożyłam do szafki i to samo zrobiłam z wyprasowanymi ubrankami. W między czasie zjadłam śniadanie z Justinem i Ryanem, który akurat był jeszcze w domu. Nim się obejrzałam była już 10. Wraz z Justinem udaliśmy się na górę pakując dzieci.

- Kochanie moglibyśmy dać maluchy mamie w weekend?- Zapytał Juss wyjmując różowy i szary kocyk z futerkiem.

 - Nie ma takiej mowy Justin, one są za małe poza tym wolę najpierw nabrać więcej zaufania do Pattie- Odpowiedziałam wkładając małą do nosidełka.

- Jesteś strasznie zmęczona i ja też padam z nóg moglibyśmy dać jej dzieci chociaż na jeden dzień żeby porządnie odpocząć.

- Chcesz to odpoczywaj ja nie mam zamiaru dawać ich mamie żeby mieć święty spokój..- Podniosłam głos po czym wzięłam oboje dzieci i zeszłam na dół.

- Kochanie przecież wiesz że kocham je najmocniej na świecie ale chcę spędzić trochę czasu z tobą sam na sam. Od kiedy nasze maluchy się urodziły rzadko kiedy możemy się przytulać nie wspominając już o całowaniu czy o seksie. Tęsknie za tobą- Jęknął przytulając mnie od tyłu. Westchnęłam obracając się w jego stronę.

- Ja też za tobą tęsknie ale musimy być odpowiedzialni. Zadzwonię dziś do mamy i umówię się z nią może weźmie maluchy na noc- Cmoknęłam jego polik po czym ruszyłam do samochodu gdzie wraz z Justinem włożyliśmy dzieci i zasłoniliśmy szyby żeby nie świeciło im po oczkach.

***
- Dzieci są zdrowe  i rozwijają się prawidłowo a więc wystarczy wykupić tę receptę i podawać codziennie przed porą spania- Powiedział lekarz kiedy ja uspokajałam synka. 

- No już ptysiu cichutko- Wyszeptałam kiedy synek jeszcze płakał. Justin trzymał Amy na rękach usypiając ją bo oboje z maluchów płakało na badaniach. 

- W takim razie dziękujemy. Jest tutaj na terenie szpitala może apteka?- Zapytał Justin kiedy wkładał małą do wózka.

- Tak na parterze od razu przy wyjściu- Odpowiedział lekarz. Wyszłam z sali z małym na rękach a Justin pchał wózek. Wykupiliśmy potrzebną receptę po czym udaliśmy się do mamy. Kiedy wracaliśmy zajechaliśmy jeszcze po zakupy do domu  i dopiero wtedy do mamy pojechaliśmy.

- Cześć Mamo- Krzyknęłam wchodząc do domu. Pattie  od razu nas przywitała i wzięła maluchy.

- I jak było u lekarza?- Zapytała bawiąc się z naszymi skarbami.

- Wszystko dobrze, wykupiliśmy receptę na kolkę więc powinniśmy się wyspać- Justin przeciągnął się chichocząc.- Mamo mogłabyś wziąć maluchy na noc jutro? Chciałbym wziąć  Vanessę i odpocząć z nią trochę- Dodał po chwili. Mama bez wahania się zgodziła. Więc mogliśmy ruszyć spokojnie do domu
__________________________________________________________________________________
HEJ
Wiem że rozdział jest krótki i bez sensu ale pisze na dwóch blogach sama bo Iza nie raczy zajrzeć.
Przykro mi że tak rzadko się udzielamy ale sama nie zdołam nic zrobić..
Do zobaczenia wkrótce.


czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 25

Obudziłam się rano kompletnie nie wypoczęta. W nocy obudziłam się 3 razy po to by nakarmić dzieci. Justin wstawał razem ze mną, choć nawet go nie budziłam i nie prosiłam o pomoc. Okazał się naprawde dojrzały i bardzo kochany.

- Długo nie śpisz?- Usłyszałam nagle głos Justina i odruchowo spojrzałam się w górę by ujrzeć jego twarz. Moja głowa nadal leżała na jego torsie ponieważ w ten sposób mogłam wsłuchiwać się w serce które bije tylko dla mnie i dla naszej rodziny.

- Chwilke, dopiero się obudziłam- Odpowiedziałam dając Justinowi buziaka na powitanie.  Po niedługiej chwili usłyszeliśmy pukanie a w drzwiach pojawił się Ryan

- Zrobiliśmy śniadanie  więc jak jesteście głodni to zejdźcie do nas gołąbeczki moje- Uśmiechnął się po czym   wyszedł cicho zamykając za sobą drzwi.  Wstałam powoli z łóżka i udałam się do szafy. Wyciągnęłam z niej CIUCHY, I UBRAŁAM SIĘ. Włosy jednak zostawiłam rozpuszczone, w tym samym czasie Justin także SIĘ UBRAŁ. Jak zwykle wyglądał nienagannie pociągająco. Zeszliśmy na dół do kuchni witając się ze wszystkimi. Justin zrobił nam dwie mocne kawy, które wprost uwielbiałąm. Mocny zastrzyk energi. Usiedliśmy do stołu smarując nasze gofry dżemem.

- Jakieś plany na dzisiaj? Oprócz dzikich igraszek na górze, bo to już słyszeliśmy- Zaśmiał się  Chris na co wszyscy mu zawtórowali. Justin szczerzył sie jak głupi kiedy ja omal nie umarłąm ze wstydu. Zakryłam twarz włosami i wzięłam gryza mojego gofra. Nagle usłyszałam płacz dziecka. Odłożyłam jedzenie na talerz po czym wstałamz oczywiście za mną Justin. Poszliśmy do pokoju maluchów, które już zdążyły się obudzić i niemiłosiernie głośno płakać. Wzięłam zapłakanego Jay'a na ręce tuląc go do piersi.

- Już spokojnie mamusia z tatusiem tutaj są kochanie- Wyszeptałam bujając go delikatnie. Pieluszkę miał czystą więc szybko go nakarmiłam. Spojrzałam na Justina który chodził z małą po pokoju śpiewając jej cichutko jakąś kołyskę. Był taki słodki.

- Jesteś taki uroczy- Wyszeptałam na tyle cicho by nie obudzić żadnego z dzieci. Juss przestał na chwile śpiewać uśmiechając się do mnie.

- A ty jesteś strasznie piękna księżniczko- Odpowiedział podchodząc do mnie. Dał mi naszą maleńką kruszynkę a synka wziął na ręce i ułożył w łóżeczku.

- Wyciągnę ubranka na dzisiaj, myślisz że zwykłe body wystarczą czy wziąć coś cieplejszego?- Zapytał Justin patrząc na pogodę za oknem.

Ile jest stopni na słońcu?

- 30- Odpowiedział

- Ubierzemy im body ale na wszelki wypadek włożę do torby coś cieplejszego- Powiedziałam i spojrzałam na dziewczynkę która zasnęła przy mojej piersi. Zaśmiałam się cichutko głaszcząc ją po główce. Justin spojrzał na nią i uśmiechnął się ciepło po czym wziął ją na ręce cicho do niej szepcząc.

- Idź zjedz kochanie a ja w tym czasie wszytsko przygotuje na nasz wypad- Powiedział wyciągając z szafki ubranka.

- Dasz sobie radę? Możemy zjeść w drodze jak już dzieci będą spały w samochodzie, nie chcę zrzucać na ciebie tyle obowiązków, budzisz sie ze mną w nocy, przewijasz, cały czas uspokajasz, chce w tym uczestniczyć kochanie- Mruknęłam podchodząc do niego, założyłam dłonie na jego karku. Justin przyciągnął mnie do swojego ciała.

-Jestem twoim narzeczonym i ojcem twoich dzieci, dlatego moim obowiązkiem jest odciążyć cię od tych wszystkich rzeczy związanych z rodzicielstwem. Nic się nie stanie jak złożę te wózki  i przygotuję ubranka dla naszych maluszków- Uśmiechnął się delikatnie całując moje usta. Od razu zmiękłam pod wpływem jego dotyku.

- Dobrze ale pozwolisz że zrobię ci kawę  i wezmę dla ciebie gofry- Powiedziałam na co chłopak pokiwał głową. Dałam mu buziaka w policzek po czym zeszłam do kuchni.

-  Zabiegani rodzice- Zaśmiała się Lauren na co skinęłam biorąc łyka soku pomarańczowego.

- Nawet nie wiesz jak bardzo zmęczeni rodzice- Uśmiechnęłam się.

- Jakie to uczucie  zostać matką?- Po chwili zapytała Lily.

- Umm myślę że bardzo przyjemne mieć takie dwie cząstki ciebie i miłości twojego życia. Zbliżyliśmy się z Justinem do siebie bardzo kiedy zaszłam w ciąże. Wiesz teraz spędzamy ze sobą 24 na dobę ale myślę że nam to nie przeszkadza. Kiedy zostałam oficjalnie matką to jedyne o czym myślałam to o tym żeby chronić za wszelką cenę dzieci, nie liczyło się dla mnie to że ja mogę zostać bardzo pokrzywdzona, najważniejsze byłoby żeby dzieci były całe i zdrowe- Mruknęłam zajadając się moim śniadaniem.

-  To takie słodkie, Justin się tobą zajmuje i robi ci za ojca, brata i męża. Ryan dlaczego ty taki nie jesteś?- Pisnęła Lily na co się zaśmiałam.

- Może dlatego że  nie mamy dzieci o seksie nie wspominając- Odpowiedział śmiejąc się.

- Niestety muszę się z wami pożegnać, Jedziemy z Justinem do mamy  i jeszcze musimy ubrać i spakować dzieci- zakomunikowałam po czym odłożyłam naczynia do zmywarki i poszłam do chłopaka. Wózki były już złożone więc zostało nam ubranie i spakowanie dzieci.  Wzięłam biało fioletowe body na krótkim rękawku  i delikatnie ubrałam w nie Amy. Dziewczynka zaczęła otwierać swoje oczka  patrząc na mnie z uśmiechem. Justin ubrał Jay'a w  biało szare body też na krótkim rękawku i dał mu smoczek tym samym wkładając go także Amy.

- Kochanie będziesz odciągać mleko czy raczej nie?- Zapytał Justin wyciągając dwie butelki.

- Mogę odciągnąć- Odpowiedziałam po czym poszłam to zrobić. Kiedy już było wszystko gotowe dałam buteleczki Justinowi a ten włożył je do torby.

-Już chyba mamy wszystko- Powiedziałam na co Justin kiwnął głową. Nosidełka razem z dziećmi wylądowały na siedzeniach zaś wózki znalazły sie w bagażniku. Justin wsiadł do samochodu i napił się swojej kawy przy okazji przegryzając co gofrem.
Kiedy jechał co chwile obracałam się patrząc na maluchy czy się nie obudziły.

- Myślisz że będzie zadowolona że ją odwiedziliśmy? Wiesz ja się strasznie cieszę, że pomimo tego co nam razem z Jeremym wyrządziła  mogę ją odwiedzić i pokazać jej wnuki.

- Nessy nie wiem jak mama zareaguje na nasz widok, ale mam nadzieję że chociaż zgodzi się na rozmowę- Odpowiedział biorąc kolejnego łyka kawy.

- Kocham Cię Justin i dziękuję za to wszystko co robisz- Uśmiechnęłam się patrząc na mężczyznę skupionego na drodze.

- Ja ciebie też kocham Malutka. Nie masz za co mi dziękować, bo dzięki tobie nareszcie jestem szczęśliwy. Dałaś mi dwoje pięknych dzieci i obdarowałaś mnie i maluchy bezgraniczną miłością. Czego więcej można chcieć- Odpowiedział co chwile patrząc na mnie. Dałam mu szybkiego buziaka po czym z powrotem wróciłam do kontrolowania dzieci. Minęło góra 15 minut zanim zaparkowaliśmy na podjeździe. Stwierdziliśmy że najpierw zobaczymy czy  Mama jest w domu a jak będzie to weźmiemy maluchy. Z Justinem podeszliśmy do drzwi i zadzwoniliśmy dzwonkiem, kurczowo trzymałam dłoń mojego chłopaka bojąc się. Nagle w drzwiach stanęła Mama, kiedy nas ujrzała pobladła.

- Vanessa..Justin- Mruknęła jakby próbowała przekonać samą siebie do tego co ujrzała. Nagle wtuliła się w nas płacząc. Odwzajemniliśmy jej uścisk uspokajając ją.

- Przyjechaliśmy Cię odwiedzić mamo, przy okazji chcemy ci  kogoś  przedstawić- Powiedział Justin po chwili ciszy. Uśmiechnęliśmy się.

- Tęskniłam za wami, bardzo was przepraszam za wszystko co wam zrobiłam- Z jej oczu poleciały łezki szczęścia.

- Nie jesteśmy źli. Teraz z Justinem chcemy być już szczęśliwi, dlatego przyjechaliśmy żeby porozmawiać- Wytarłam jej mokre policzki po czym wzięłam ją za rękę i razem w trójkę podeszliśmy do samochodu. Otworzyłam drzwi.

- Mamo, to są twoje wnuki- Powiedział Justin kiedy mama dopiero podeszła spojrzeć. Jej ręka zakryła jej usta  z jej ust wydobył się szloch.

-  Byłaś w ciąży? Wasze dzieci?- Zapytała jakby w szoku patrząc na maluchy i głaszcząc je po główkach.

- Tak. Urodziłam trzy tygodnie temu.

- Proszę wejdźcie do domu. Ja też mam wam kogoś do przedstawienia- Powiedziała po czym dała Justinowi wziąć nosidełka. Weszliśmy do domu wchodząc do salonu.

- Chcecie coś do picia albo do jedzenia bo właśnie byłam w trakcie robienia obiadu- Powiedziała mama.

- Zależy co zrobisz dobrego- Zaśmiał się Juss na co cicho zachichotałam kręcąc głową.

- Mam ziemniaki  pieczone z piersią kurczaka- Powiedziała wchodząc  na chwile do salonu.

- Ugh jasne że tak umieram z głodu, swoją drogą twoja córka mnie nie karmi- Zaśmiał się Justin na co go szturchnęłam.

- Nie wierz mu mamo on kłamie. Nagle do domu wszedł jakiś mężczyzna. Oboje z Justinem spojrzeliśmy na niego a później na mamę która od razu podeszła na faceta i się z nim przywitała buziakiem w usta.

- Lucas to są moje dzieci. Justin i Vanessa. A to jest Lucas mój przyszły mąż- Powiedziała na co spojrzałam na nią w szoku.

-Miło mi poznać- Uśmiechnęłam się ściskając jego dłoń.

- Chodźcie do stołu, obiad już gotowy- Powiedziała mama.

- Jasne, tylko zobaczę co z dziećmi a ty kochanie już idź jeść- Powiedział Justin na co skinęłam. Usiedliśmy przy stole rozmawiając na różne tematy. Justin po chwili dołączył do nas mówiąc że dzieci jeszcze śpią.
Lepiej być nie może. Od teraz mam mamę z którą od 2 lat prawie nie rozmawiałam.
______________________________________________________________________________
HEEJKA 
MAMY NOWY ROZDZIAŁ I MUSZĘ WAM POWIEDZIEĆ ŻE NIEDŁUGO KONIEC MOJE ANIOŁKI <3  ZOSTAŁO PARE ROZDZIAŁÓW.

poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 24


 Wszystko działo się tak szybko że nim się obejrzałam moja córeczka w nosidełku była już koło mnie. Wzięłam nosidełko sprawdzając czy nic nie stało się małej. Miała czerwoną rączkę, co mogło świadczyć o tym że ojciec mógł ją uderzyć lub upuścić.
Justin dalej okładał ojca pięściami a chłopacy mu w tym pomagali. Nagle warkot silnika i odgłos syreny policyjnej przykuły moją uwagę. Mała zaczęła płakać przez co Justin od razu spojrzał w naszą stronę. Stałam oszołomiona kiedy do domu nagle wbiegła policja a tuż za nią dziewczyna z dwojgiem dorosłych  zapewne to są jej rodzice.
- To on mnie zgwałcił!- Krzyknęła zapłakana wskazując  na ojca. Momentalnie zrobiło mi się słabo nogi się pode mną ugięły. Chris przytrzymał mnie bym nie upadła, delikatnie wtulił mnie w swój bok pocierając moje plecy.
- Kim Jesteście?- Zapytał policjant patrząc na naszą czwórkę. Justin podszedł do mnie biorąc ode mnie nosidełko  by mnie odciążyć.
- Justin Bieber, jestem jego synem a to jest moja narzeczona Vanessa i nasi przyjaciele. Ojciec porwał moją kobietę i dziecko.
- Vanessa czy wiesz coś na temat tego gwałtu jakiego dokonał się ojciec twojego chłopaka?- Zapytał patrząc jak jego koledzy skuwają Jeremiego i zabierają do radiowozu.
- Nie nic na ten temat mi nie wiadomo.- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Dobrze. Dziękuje i do widzenia- Uśmiechnął się wychodząc. Otrząsnęłam się dopiero wtedy gdy usłyszałam głośny płacz  Amy, wtedy zdałam sobie sprawę z tego że to już koniec. Koniec tych cholernych problemów. Wzięłam od Justina małą siadając się na kanapie i wyciągając pierś. Mała zaczęła ssać dość zachłannie, była strasznie głodna. Spojrzałam na jej rączkę i ujrzałam że zaczerwienienie jeszcze nie zeszło.
-Justin.. Ona ma całą rączkę czerwoną- Powiedziałam kiedy chłopak zaglądał przez moje ramie muskając ustami moją szyje.
- Poczekamy z tym do wieczora jak nie zejdzie to pojedziemy na pogotowie- Wyszeptał  głaszcząc małą delikatnie po głowie.
- Tak bardzo za wami tęskniłem. Mam córeczkę taką piękną malutką cząsteczkę nas. -Powiedział delikatnie przytulając mnie. Mała była już najedzona więc z powrotem się ubrałam i dałam jej smoczka. Justin wziął małą usypiając ją. To był widok jaki pragnęłam ujrzeć. Kochanego mężczyznę z naszymi dziećmi.
- Jesteście gotowi by zakończyć to wszystko i zacząć od nowa bez problemów?- Zapytał Ryan uśmiechnięty patrząc na Justina i małą. Kiedy chłopak to powiedział spojrzeliśmy na siebie z Justinem uśmiechając się.
- W końcu- Zachichotał cicho Justin wkładając małą do nosidełka i przykrywając ją kocykiem.
-Jedźmy już do domu- Poprosiłam cicho.
***
- On jest taki cudowny- Zapłakałam BIORĄC SYNKA NA RĘCE. Był taki cudowny i malutki, jego oczy były duże i czekoladowe jak oczy jego tatusia a nosek miał zadarty bardziej po mnie. 

- Nawet nie wiesz jak trudno było mi bez ciebie- Powiedział Justin a jego oczy zaszły łzami.- Zupełnie nie wiedziałem jak mam się nim zająć, wszyscy codziennie przyjeżdżali by mi pomóc. Codziennie jeździłem do apteki po najlepsze mleko. Zamontowałem rolety w pokoju maluchów i zrobiłem ostatnie poprawki w łóżeczkach.
- Od teraz już będę karmić go piersią.- Szepnęłam cicho.- Jestem dumna z ciebie i dziękuję że pomimo wszystko znalazłeś mnie opiekowałeś się mną  w czasie ciąży, to dla mnie wiele znaczy. Naprawdę.- Skończyłam a w moich oczach pojawiły się łzy. Tak naprawdę o wiele więcej  mu zawdzięczam, ale mogłabym wymieniać  tak całą noc.
- Dobrze wiesz skarbie że tylko ty i dzieci teraz liczycie się dla mnie, chce zapewnić wam wszystko co najlepsze. Nie chce żeby nam czegoś brakowało. Teraz już będzie dobrze, nie będziesz musiała się bać że kiedyś ten koszmar wróci. Musimy ten rozdział zostawić za sobą, ten bydlak nigdy więcej nie stanie na naszej drodze. - Powiedział uśmiechając się w ten nieskazitelny sposób.  
- Pójdę położyć Jay'a do łóżeczka, za chwilę wrócę- Powiedziałam wstając powoli i idąc w stronę pokoju. Po cichu weszłam  kładąc synka do łóżeczka, przykryłam go kołderką i zerknęłam jeszcze na córeczkę by upewnić się czy na pewno śpi i nic jej nie jest. Zeszłam spokojnym krokiem do Justina kładąc się obok niego na łóżku. Wtuliłam się w jego bok składając muśnięcie na jego torsie. Zapach jego perfum i żelu pod prysznic  działał na mnie jak narkotyk. Justin powoli pochylił się i w subtelny sposób złączył nasze usta. Przywarł na mnie ale robił to tak delikatnie jakby bał się że może zrobić mi krzywdę. Jęknęłam cicho w usta chłopaka dając mu tym samym dostęp.  Nasze usta doskonale do siebie pasowały, dopełniały się nawzajem.
- Kiedy wracasz do pracy?- Zapytałam Cicho 
- Nie wiem mała, dopiero wróciłaś i w dodatku Amy i Jay potrzebują nas cały czas. Na razie mamy dużo pieniędzy i nie muszę pracować przez pewien okres.  Porozmawiam z Ryanem i może rozłoży mi tak godziny pracy bym mógł wychodzić po śniadaniu a wracać przed obiadem, by być z wami jak najwięcej bo nie chcę rzucać cię samą na głęboką wodę- Odpowiedział składając pocałunek na moim czole.
-Pojedziemy jutro do mamy?- Zapytałam na co Justin skinął głową uśmiechając się delikatnie. 

- Może weźmiemy relaksującą kąpiel we dwójkę?- Zaproponował przejeżdżając ręką przez moje plecy i łapiąc mnie za pośladki.
- Bardzo kusząca propozycja- Odpowiedziałam chichocząc cicho po czym i wpijając się w jego usta. 
- A może zamiast kąpieli zrobimy coś bardziej przyjemniejszego na czym oboje skorzystamy?- Zawisł nad moim ciałem   po czym zassał skórę na mojej szyi przez co jęknęłam cicho. 
-Kocham Cię- Szepnął kiedy obsypywał pocałunkami moje ciało.
- Ja ciebie też kocham- Odpowiedziałam zdejmując z siebie bluzkę i stanik.
Justin uśmiechnął się po czym zdjął moje leginsy, kiedy sam już był nago.  Jęczałam cicho pod nim kiedy jego usta kierowały się od pępka aż po piersi i ust. Wszystkie czynności wykonywał tak delikatnie jakby po raz pierwszy dotykał mnie w ten sposób.
- Powiedz jakby coś się działo, nie chcę sprawić ci bólu, Dobrze?- Mruknął i cmoknął mnie w nos. Delikatnie wszedł we mnie ruszając się na początku powoli. Było mi tak cholernie dobrze że nie byłam w stanie normalnie myśleć, poddałam się chwili i odrzuciłam od siebie wszystkie problemy.  Było nam tak cholernie  przyjemnie. 
- Jestem blisko Nessy-  Jęknął głośno  jeszcze bardziej mnie tym nakręcając. Wystarczyło tylko pare mocnych pchnięć byśmy razem doszli. Opadliśmy obok siebie na łóżku ciężko dysząc.
- O tak! Nie zapomnę tego seksu nigdy w życiu- Zachichotał na co mu zawtórowałam. Zamknęłam swoje oczy i zasnęłam.
_____________________________________________________
HEEEJ <3
WIEMY ŻE DAWNO NIE BYŁO ROZDZIAŁU I BARDZO PRZEPRASZAMY ALE OBIECUJEMY ŻE NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ JESZCZE W TYM MIESIĄCU :)