niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 13

Jeden chłopak.. cała noc płaczu. Czuje się źle, nawet bardzo źle. Jak on mógł?... Przecież zapewniał mnie że mnie kocha, że to ja jestem tą jedyną. Mówił że nie jestem jak jego poprzednie dziewczyny, że to ze mną chce spędzić resztę swojego życia. A teraz co? Sprawił że moje serce zostało wyrwane i rozgniecione na milion kawałków. Dalej musimy uciekać przed rodzicami, ale po co skoro Justin nic do mnie czuje? Udowodnił wczoraj, że to wszystko nie ma najmniejszego sensu.

Godzina szósta wstałam z łóżka i zeszłam na dół. W salonie kanapa była pusta, ani śladu po Justinie. Czy mnie to dziwi? Chyba nie. Już mnie chyba nic nie może zdziwić. Kiedy zmierzałam do kuchni drzwi od łazienki otworzyły się i wyszedł ze środka ubrany już Justin. Po jego wyglądzie mogę stwierdzić że miał niezłego kaca. Jego blada w tamtej chwili cera wskazywała na to że nie spał przez resztę nocy. Co się dziwić. Przecież mógł być zajęty Nicole.. Albo może nie.

- Van..- Wyszeptał przeczesując swoje roztargane włosy. Podszedł do mnie łapiąc mnie w pasie. Wyrwałam się z jego uścisku wstawiając czajnik z wodą na kawę dla mnie.

- Przepraszam kochanie. Nie wiem dlaczego dałem się jej podejść.. Nie zrobiłbym tego gdybym był trzeźwy-Wydukał znów próbując mnie przytulić.

- A jednak pamiętasz- Wysyczałam czując jak zbierają mi się łzy pod powiekami.

- Jak mógłbym nie pamiętać największego błędu swojego życia..- Wypowiedział smutno na co pokiwałam z niedowierzaniem głową.

- Największego błędu życia?.. Dobre sobie- parsknęłam śmiechem. To nie był śmiech taki którego używałam na co dzień. To był bardziej smutny śmiech.

- Dobrze wiesz że nigdy w życiu nie zrobiłbym czegokolwiek co mogło by cię zranić- Wydukał kładąc głowę w zgięciu mojej szyi. Nie mogłam mu tego wybaczyć. Nie jestem gotowa by zapomnieć o tym co się stało wczoraj, to za wcześnie.

- Zacznij się pakować,  musimy stąd wyjechać najpóźniej za godzinę- Powiedziałam wymijając go z kubkiem w ręku. Skierowałam się do sypialni wyjmując od razu walizki z szafy. Wszystkie swoje ciuchy starannie włożyłam do walizek przy okazji wyjmując coś do ubrania na dziś.

UBRAŁAM SIĘ , po czym nałożyłam lekki makijaż. Nie starałam się wyglądać ładnie. Tym razem nie obchodził mnie mój wygląd, chciałam po prostu mieć tą podróż z głowy. Od samego rana bolała mnie głowa i czułam się źle. Dwa kubki kawy i tabletki przeciw bólowe trochę pomogły w uśmierzeniu bólu.
Zeszłam na dół ciągnąc po schodach dwie walizki. W kuchni siedział Justin rozmawiając przez telefon.  Chwile po zobaczeniu mnie rozłączył rozmowę i wstał dopijając swoją kawę.

- Jedziemy do Ryana. Nie będą spodziewali się nas w Kanadzie.- Powiedział podchodząc do mnie.

- Dobra.. Jedźmy już- Wyszeptałam biorąc walizki i szybkim tempem podchodząc do samochodu.

- Pomógłbym ci z bagażem- Chłopak powiedział kiedy jedna z walizek mi upadła. Myślał że jestem głupia i niesamodzielna, mylił się.

- Sama sobie dam doskonale radę- Wysyczałam podnosząc walizkę i wkładając ją do bagażnika. To samo zrobiłam także z drugą. Gotowa do podróży wsiadłam do samochodu kładąc poduszkę na zagłówku, Zniżyłam sobie fotel do pozycji w pół leżącej. Rozsiadłam się wygodnie odwracając się plecami do Justina. Nie chciałam z nim w tej chwili przebywać, ale co mogłam na to poradzić.

Justin

 Minęło paręnaście godzin jazdy. Do domu Ryana została może godzina lub dwie, a ja czułem że nie dam już rady, jednakże nie chciałem prosić Van o zmianę. Chciałem pokazać jej, że zrobiłbym dla niej wszystko. Wczoraj popełniłem najgorszy błąd swojego życia, naprawdę najgorszy. Nicole zapewne planowała to wszystko od dawna, a ja bardzo łatwo dałem się jej uwieść. Żałuje, że pozwoliłem omotać się tej suce i zarazem skrzywdzić najważniejszą osobę w moim życiu. Mam nadzieję, że kiedy będziemy już u Ryana jakoś znów zbliżymy się do siebie i Nessy wybaczy mi zdradę. Jeżeli chodzi o to co stało się zaraz po wybiegnięciu Van z salonu, to nie ma w ogóle mowy.

Od razu zrzuciłem z siebie Nicole ubierając koszulkę. Wyrzuciłem ją z domu wyzywając od najgorszych. Dziewczyna była wściekła ale to ja byłem o wiele gorzej rozwścieczony od niej. Oczywiście próbowała mnie jeszcze przekonać do tego byśmy dokończyli to co zaczęliśmy ale nie chciałem nawet jej słuchać. Po prostu wyrzuciłem ją za próg drzwi zostawiając jak psa.

Kiedy już dojechałem zauważyłem że Van śpi. Nie chciałem jej budzić dlatego wyjąłem najpierw walizki i podszedłem do drzwi dzwoniąc w nie. W progu pojawił się Ryan z Lauren a za ich plecami Chris.

- Dobrze cię znów widzieć Bro- Przywitali mnie chłopcy braterskim uściskiem.

- Was też miło widzieć. Hej Lauren- Uśmiechnąłem się delikatnie co dziewczyna od razu odwzajemniła.

- Gdzie masz Vanesse?- Zapytała na co wskazałem na samochód.

- Chłopacy weźcie walizki a ja wniosę Nessy- Poprosiłem kierując się w strone samochodu. Wziąłem dziewczynę na ręce idąc do domu. Van nie świadomie w trakcie snu ułożyła ręce na mojej szyi tuląc się do mnie. Delikatnie pocałowałem jej policzek wchodząc do środka.

- Połóż ją w mojej sypialni- Uśmiechnął się Ryan. Tak jak chłopak powiedział tak też zrobiłem. Ułożyłem dziewczynę na łóżku przykrywając kołdrą.

- Kocham Cię skarbie. Słodkich snów- Wyszeptałem składając muśnięcie na jej ustach. Zszedłem na dół nalewając sobie coli do szklanki.

- Więc jak tam między wami?- Zapytał Chris popijając piwo.

- Jest źle.. Jestem strasznym chujem i dziwie się że Nessy jeszcze ze mną jest - Mruknąłem smutno. Chłopacy spojrzeli zdziwieni na mnie tak samo jak Lauren.

- Zdradziłem ją z siostrą Lily.. Byłem najebany a ta laska mnie wykorzystała. Od samego początku się do mnie próbowała dobrać.. Aż w końcu nie wiem dlaczego dałem się jej podejść..

- Jak mogłeś! Ty draniu!- Krzyknęła Lauren ale Ryan ją uciszył.

- Spokojnie kochanie- Powiedział Ry gładząc ją po kolanie. Spojrzałem na nich na co mój przyjaciel się uśmiechnął.

- Wy jesteście razem? Przecież jeszcze nie dawno się nienawidziliście- Zaśmiałem się. Chłopacy zaśmieli się ze mną kiedy dziewczyna zarumieniła się chowając twarz w klatkę piersiową Ryana.

-A ty Chris znalazłeś sobie kogoś?- Zapytałem na co wszyscy wybuchli śmiechem.

- Spotykałem się z Amandą od nas ze szkoły. Laska to świr!- prychnął. Kiedy już miałem ponownie się zaśmiać usłyszałem płacz Van. Wszyscy spojrzeli w stronę schodów. Podrapałem się po karku wstając. Poszedłem od razu do sypialni.

- Vanessa, co sie dzieje? - Podszedłem do łóżka kucając. Widziałem jej czerwoną twarz i lekko podpuchnięte oczy.

- Czym sobie zasłużyłam.. - Wymamrotała zakrywając dłońmi twarz. Wziąłem je delikatnie w swoje ręce opuszczając je. Serce mis ie krajało jak widziałem ja w takim stanie ale musiałem z nią porozmawiać prosto w oczy.

-Kochanie, spójrz na mnie - Przez chwile myślałem ze mnie nie usłyszała ale jednak krótką chwile później widziałem jej piękne brązowe tęczówki.

- Do niczego poważnego miedzy mną a Nicol nie doszło, te pocałunki nic nie znaczyły, przecież wiesz że nie potrafię panować nad sobą jak jestem pijany. Znasz mnie - Szeptałem nie ruszając sie ani na centymetr. Nadal trzymałem jej drobne dłonie.

- Justin..Ty też znasz mnie, wiesz że ja z natury wybaczam ludziom wszystkie krzywdy, ale jest jedna, po prostu nie wybaczalna, zdrada. Ja Ci już po prostu nie ufam. I posłuchaj mnie uważnie, jedyne co nas teraz łączy to geny..nic więcej..


_________________________________________________________________________________
HEEJ! <3
Macie więc nowy rozdział:) Niedługo wakacje i postaramy się dodawać więcej rozdziałów.
Prosimy także by wszystkie osoby które czytają ten rozdział skomentowały go na dole.
IZA.JESSICA
Do zobaczenia w następnym :)




niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 12

- Tyle ludzi w wodzie że nie można sie nawet ruszyć - Zaśmiał sie cicho Justin. Spojrzałam na niego przez ciemne okulary zaciskając wargi w cienką linie.

- Jak ja byłam przed chwilą to nie było takiego tłoku - Mruknęłam cicho, chyba tego nie usłyszał. Usiadł powoli obok mnie na swoim ręczniku. Kątem oka widziałam jak kropelki wody na jego ciele mieniły sie w słońcu. Specjalnie na chwile wszedł do wody by nie budzić podejrzeń. Starałam sie nie wybuchnąć,  trudno było zachowywać sie jakby nic sie nie stało.

- Gdzie jest Nicol?

- A od kiedy cie to interesuje? - Burknęłam ściskając w dłoniach piasek.

- Tak tylko pytam, spokojnie - Ściszył nieco swój głos.

- Poszła do baru - Przez cały następny czas panowała między nami cisza, nie miałam ochoty nawet jej przerywać. Zdecydowałam że w domu zacznę go wypytywać o wszystko. Słońce prażyło niemiłosiernie, nie dało sie wytrzymać tak gorącego klimatu. Postanowiliśmy powoli zbierać sie. Pakując wszystkie swoje rzeczy do torby jako pierwsza nie czekając na resztę ruszyłam do samochodu.

***
Odświeżona  i przebrana zeszłam na dół. Przez ten czas starałam sie pozbierać wszystkie myśli, ułożyć jakieś sensowne zdania. Od razu spostrzegłam jak siedział na kanapie wlepiając wzrok w telefon. Nawet nie zauważył że weszłam do pokoju. Opierając sie o ścianę skrzyżowałam ręce na piersi uporczywie na  niego patrząc. Dopiero po dłuższej chwili raczył spojrzeć na mnie. Zacisnęłam mocniej pięści. Wstał z miejsca. Nie mogłam dać mu sie znowu udobruchać, teraz już nie było zabawy.

- Wiem o wszystkim - Zaczęłam prostując sie. Mały uśmiech zniknął z jego twarzy tak samo szybko jak sie pojawił. Światło które biło od włączonego telewizora, oświetlało rysy jego twarzy. Stanął w miejscu, był tak samo spięty jak ja. Widziałam to po rękach które sztywno zawisły za jego plecami.

- Nie wiem o czym mówisz - Odpowiedział szybko. Moje usta lekko sie rozchyliły. Nie mogłam uwierzyć ze jeszcze był zdolny do tego by mnie okłamywać.

- Justin... - Nie odrywałam wzroku od jego powiększonych źrenic. Jego oczy już ie były wyjątkowo brązowe jak zawsze, teraz pokrywała je czerń.

- Widziałam was - W moim głosie nie było już gniewu, tylko smutek. Smutek że jednak nie jesteśmy ze sobą szczerzy, ze jednak nie mówimy sobie wszystkiego. Zbladł.

- Śledziłaś mnie?! - Jego głos gwałtownie stał ie głośniejszy. Nie spodziewając sie tego odskoczyłam uderzając plecami o ścianę.

- Ja...

- Nie ufasz mi?- Zacisnął szczękę. Nie poruszył sie nawet o centymetr. Przymknęłam lekko powieki.

- A tobie w ogóle można ufać?! - Wyrzuciłam sie z siebie. Zamilkł na chwile.

- moje sprawy nie powinny cie interesować, sam sobie mogę doskonale poradzić!

- Sam?! To po co chciałeś żebyśmy byli razem, taki niby czuły byłeś, że najważniejsza jestem, po prostu jesteś cholernym kłamcą! - Chciałam go wyminąć lecz chwycił mnie za ramie. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wyszarpałam się z jego uścisku.

- Nie dotykaj mnie!- Krzyknęłam mu prosto w twarz.

 - Daj spokój! Mam wszystko pod kontrolą.- Odpowiedział unosząc ręce w geście obronnym.

- Co masz pod kontrolą? Masz z tym skończyć! Teraz ! Oni są niebezpieczni!- Sapnęłam.

- Kurwa! Nessy! Mówię ci że mam wszystko pod kontrolą? Będzie dobrze tylko mi do chuja zaufaj!- Krzyknął

- Daj sobie spokój! Zawsze pakujesz się w jakieś gówno!- Krzyknęłam kiedy chciał mnie ponownie złapać.
Nagle moje serce w jednej chwili stanęło gdy ujrzałam na ekranie telewizora, na którym widniały moje i Justina zdjęcia.
 Podbiegłam do pilota pogłaśniając.

'' Wiadomość z ostatniej chwili- Powiedziała redaktorka a na ekranie pokazały się nasze zdjęcia.
 Justin i Vanessa Bieber zaginęli. Rodzice twierdzą że uciekli ponieważ nie potrafili dopasować sie do otoczenia. Matka jak i ojciec twierdzą także że uciekli oni z Kalifornii.
Ktokolwiek widział tę parę nastolatków proszony jest o zatelefonowanie na naszą linie.- Powiedziała kończąc tym samym swoją informację.''

Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, mój wzrok ani na chwile nie odrywał sie od telewizora. Złość zaczęła wewnątrz mnie buzować. W końcu wybuchłam.

- Nadal twierdzisz że masz wszystko pod kontrolą?- Krzyknęłam sfrustrowana. Chłopak rzucił pustym już kubkiem o ścianę. Widziałam furie w jego oczach.

- Na co czekasz?! Pakuj sie kurwa, jutro z samego rana wyjeżdżamy!

Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, lekko skinęłam głową opuszczając pokój. Ruszyłam do sypialni. Biorąc głęboki wdech wzięłam do rąk leginsy i bluzkę która odsłaniała mój pępek. Nieco chwiejnym krokiem pokierowałam się do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Miałam ochotę rzucić tym wszystkim, upaść na kolana i wykrzyczeć wszystko to co leżało mi na sercu. Pozostawiłam tą myśl jedynie moim marzeniem. Powoli podeszłam do wanny puszczając wodę, odłożyłam ciuchy na blat. Rozebrałam się wchodząc do napełnionej już wanny. Ciężko dysząc oparłam głowę o ściankę wanny. Wierzchem dłoni otarłam wszystkie łzy widząc na dłoniach czarne plamy od tuszy których już po chwili nie było. Zamknęłam oczy pod wpływem przyjemności jaka mnie ogarnęła gdy gorąca woda ogarnęła moje ciało.

 Wiedziałam że nie będzie teraz łatwo. Policja zacznie nas szukać a my będziemy musieli się kryć i uważać by nikt nas nie rozpoznał. Najgorsze jest to że nie mam pojęcia czy nam sie to uda..

 Po kąpieli czułam sie bardziej opanowana, jakby woda zmyła ze mnie całą wściekłość. Wyszłam z wanny, wysuszyłam swoje ciało puszystym  ręcznikiem po czym ubrałam się we wcześniej wybrane ciuchy. Moje mokre włosy zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam po sobie porządek po czym wyszłam z łazienki. Spojrzałam na zegar który wskazywał godzinę 21:23.  Nie myśląc dłużej nad tą całą  sprawą położyłam się do łóżka. Nie zasnęłam od razu ponieważ nadal myślałam o Justinie. Nie przyszedł do mnie. Byłam pewna że chce zostać sam, z resztą i ja nie narzekałam na chwile samotności. W końcu zmęczona odpłynęłam w sen Morfeusza.


Justin

Kolejna pusta puszka piwa wylądowała obok pozostałych niedaleko stolika przy którym siedziałem. Tępo wlepiałem wzrok w telewizor nie skupiając sie w ogóle co na ekranie jest przedstawione. Zaciskając mocno pięści kierowałem sie wzrokiem do jeszcze nie otwartej puszki piwa. Sięgnąłem po nią. Charakterystyczny syk sygnalizował że piwo zostało otwarte. Przystawiając je sobie do ust, omal za jednym za machem nie wypiłem całej zawartości. Westchnąłem ciężko opierając głowę o zagłówek kanapy. Miałem ochotę roznieść cały dom, nie zostawić nic sprawnego, lecz nie mogłem sie ruszyć z miejsca. Czułem sie jakbym został tam przywiązany. Kolejna godzina minęła, ja wciąż nie przestawałem pić. Koiło to moje nerwy, chociaż w małym stopniu to zawsze jednak coś. Byłem oszołomiony, nie słyszałem telewizora, dlatego pewnie też nie zwróciłem uwagi że w drzwiach opierając sie o framugę stoi Nicol. Na śmierć zapomniałem że tego dnia zaproponowała by zostać z nami, bo w jej mieszkaniu nie ma nic do roboty. Zauważyłem uśmiech na jej twarzy, dziwny uśmiech. Zaczęła sie do mnie zbliżać. Kołysała zgrabnie biodrami w końcu stając przede mną. 

- Co ty robisz? - Jej głos jako jedyny dźwięk dotarł do moich uszu. Wpatrywałem sie w nią, w jej oczy, usta, kościste policzki. Na jej pytanie nie odpowiedziałem. Ona jednak usiadła tuż obok mnie. Jej koszula nocna podwinęła sie przez co mogłem zauważyć że nie ubierała na noc bielizny. Odruchowo odwróciłem wzrok ponownie wlepiając go w jasny ekran. W jednej chwili chwyciła mnie za podbródek, chcąc nei chcąc musiałem na nią spojrzeć. W jednej chwili, straciłem panowanie nad wszystkim, a jedyne co czułem to pustka, kompletnie nic, żalu, wyrzutów sumienia, podniecenia, niczego. Robiłem to co kazało mi moje ciało.

Vanessa

Dziek tłukącego sie szkła, głośny śmiech dwojga ludzi. Ocknęłam sie. Potarłam zmęczone oczy automatycznie spoglądając na mały zegarek który leżał na komodzie. 2.14.

- Kurwa - Warknęłam pod nosem odgarniając kołdrę z moich nóg. Stając na nogi rozciągałam sie leniwie.
Śmiechy nadal nie ustawały, ewidentnie dochodziły z dołu. Po chwili z wyrazem niepokoju na twarzy ruszyłam w stronę schodów. Z każdym schodkiem moje serce jakby biło szybciej, oddech stał sie płytki. Bose stopy wreszcie poczuły zimne panele małego przedpokoju prowadzącego do salonu jak i kuchni. Ciemność rozpraszało tylko światło z salonu. Głosy stały sie coraz głośniejsze. Zaspana, ruszyłam przed siebie.

Uczucie łamiącego sie serca uderzyło we mnie z tak dużą siłą że nie mogłam zaczerpnąć powietrza. Moje ciało zostało sparaliżowane. W każdej chwili mogłam paść na ziemie lecz jakaś dziwna siła mnie podtrzymywała.

Najgorsze było to że mnie nawet nie zauważyli. Nie przerwali, dalej bawili sie w najlepsze.

-Justin - Nie poznawałam własnego głosu, nie wiedziałam co wyrażał, czy smutek, czy złość, a może to i to? W jednej chwili jego usta oderwały sie od nagiej klatki piersiowej Nicol która gdy tylko mnie spostrzegła zaśmiała sie gorzko nei schodząc ze stolika na którym siedziała. Zapomniałam jak sie oddycha. Patrzył na mnie, lecz ja nie mogłam znieść jego spojrzenia, było takie puste, takie obce.

Parę kroków w tył wystarczyło bym straciła równowagę. Poleciałam na zimne panele. Ta sama siła która trzymała mnie w pionie, ściągnęła mnie na sam dół. Cały świat mi sie zawalił. Nikt nie pomógł mi wstać, zostałam sama...

************************************
Heej <3
Macie rozdział, mamy nadzieje że wam sei spodobał i wyrazicie swoje opinie w komentarzu <3