niedziela, 18 maja 2014

Rozdzaił 11

 słoneczne wpadały przez okno oświetlając moją twarz. Od razu zmarszczyłam brwi mocniej zaciskając swoje oczy. Przewróciłam głowę w  bok widząc nadal śpiącego Justina. Jego wargi były rozchylone, a przy panującej ciszy usłyszałam jego spokojny oddech. Delikatnie przejechałem kciukiem po jego policzku po chwili składając też malutkiego całusa. Kąciki jego ust się ruszyło przez co już wiedziałam że nie śpi.

- Dzień Dobry, kochanie - Odezwał się zachrypniętym głosem przeciągając się.

- Dzień Dobry - Uśmiechnęłam się naciągając kołdrę na swoje nadal nagie ciało. Chłopak niemalże od razu spojrzał na mnie kątem oka uśmiechając się cwanie.

- Co tam ukrywasz, hm? - Przewrócił się na bok przybliżając się do mnie.

- Nic - Przykryłam się jeszcze bardziej chcąc zasłonić rumieńce.

- Oj kotku, przecież już widziałem Cie całą i mam nadzieje ze nie był to ostatni raz - Zaśmiał się lekko, jego głos był łagodny choć kryło się w nim coś innego, dziwnego, nie mogłam rozpoznać co to było.Podniósł się na rękach przybliżając swoje usta do moich, złożył na nich delikatny pocałunek. Zawsze jednak delikatny i subtelny całus przemienia się w coś więcej. Nie zauważyłam nawet gdy jego ręce po raz kolejny zwiedzały każdą część mojego ciała.

- Justin - Udało mi się wymamrotać gdy jego pocałunki przeniosły się na szyje. Usiadł na mnie okrakiem przez co jego krocze smyrało mój brzuch. Zignorował mnie, nie przerywając ani na chwile.

- Justin - Powiedziałam nieco głośniej kładąc swoje dłonie na jego klatce piersiowej.

- Co się dzieje słoneczko ? - Między pocałunkami przez chwile spoglądał na mnie.

- Przestań - Starałam się by mój głos był stanowczy, lecz mając jego nagie ciało przed sobą, patrząc na nie trudno było się skupić na czymkolwiek.

- Ale dlacz... - Nie dokończył bo drzwi do pokoju otworzyły się uderzając o ścianę. Jednym ruchem zepchnęłam Justina z siebie przenosząc wzrok na drzwi. Serce waliło mi jak oszalałe, a od razu na policzkach pojawił się ognisty rumieniec. Nicol stała u progu spoglądając na całą sytuacje z otwartymi ustami. Nie postała sobie tak długo ponieważ już po chwili szybko wybiegła z pokoju. Przelotnie spojrzałam na leżącego zszokowanego Jaya. Zerwałam się z łóżka wbiegając do łazienki. Tu miałam chwile żeby pomyśleć nad tym co się własnie stało. Jak to teraz wytłumaczymy..

Justin

Zapinając ostatni guzik swojej koszuli w kratę wyszedłem z pomieszczenia. Powoli kierowałem się w stronę schodów. Byłem wkurzony, zdziwiony i przerażony. Wiedziałem że razem z Van będziemy musieli wszystko wytłumaczyć Nicole. Czy tego chciałem? Na pewno nie. Ale z drugiej strony miałem dość udawania że Nessy to tylko moja siostra. Zszedłem do salonu zauważając stojącą na środku pomieszczenia dziewczynę. Obejrzałem się i zobaczyłem, że za mną  powoli po schodach schodzi Vanessa. Kiedy stawiała krok krzywiła twarz z bólu. Kiedy zdałem sobie sprawę co ją boli i dlaczego, zarumieniłem się lekko. Wiedziałem że ten ból to ze względu na to co zrobiliśmy wczoraj. Zauważyłem że jej oczy są czerwone. Płakała. Podszedłem do niej przytulając ją. Dziewczyna zapłakała mi w ramie. wziąłem ją na ręce by nie musiała znosić tego bólu dłużej.  Nicole przyglądała się nam z nieukrywanym zdziwieniem. Usiadłem na kanapie z dziewczyną na swoich kolanach. Jej twarz była schowana w moim torsie a moja ręka gładziła jej plecy uspokajająco.

- Mogłabyś dać nam chwile?- Zapytałem Nicol na co przytaknęła i wyszła na taras zamykając za sobą drzwi.

- Co się stało kochanie? Dlaczego płaczesz?- Zapytałem zaniepokojony.

- Boli mnie- Wyszeptałam po czym dodała- Ona nas nakryła Justin. Ona zniszczy nas - Zaszlochała cicho.

- Kochanie będzie dobrze. Ból minie zobaczysz musisz się tylko przyzwyczaić do tego uczucia.

- Ale ona wszystko wygada. Oni nas znajdą i rozdzielą. Ja nie chce tego znowu przeżywać

- Ale kochanie.. Nikt nas nie znajdzie. Porozmawiamy zaraz z Nicole i wytłumaczymy jej wszystko. Zobaczysz będzie dobrze. Obiecuje że nikt nas nie rozdzieli.- Złapałem jej podbródek w dłonie i cmoknąłem jej usta patrząc jej głęboko w oczy.

- Obiecujesz?- Zapytała wycierając swoje łzy.

- Obiecuje Nessy.
Po chwili do pokoju wróciła Nicki. Usiadła na fotelu na przeciwko nas  ze srogą miną.

- Może wytłumaczycie mi o co tutaj do cholery chodzi?! Jesteście pieprzonym rodzeństwem to obrzydliwe- Wysyczała z niesmakiem.

Nessy wyglądała jak mała dziewczynka na dywaniku u dyrektora. Ja siedziałem wkurzony. Dlaczego?
To wcale nie jest obrzydliwe. To miłość.

- Zamknij  się!- Krzyknąłem na co wzdrygnęła.

- To co jest między mną a Van to miłość.

- Ale to co robiliście.. to jest obrzydliwe!

- Co jest obrzydliwe? Pieprzenie się?! Tak pierzyłem się ze swoją siostrą! Bo ją kocham! Nie udawaj takiej cnotki Nicole!- Ryknąłem oburzony na co Van wzdrygnęła. Delikatnie cmoknąłem jej czoło starając się ją uspokoić.

- Dlatego tutaj przyjechaliście? Lily wspominała coś że macie problem i musicie wyprowadzić się od rodziców.. ale żeby brat z siostrą.. To dziwne.

- Daj spokój do chuja! Wiem że jesteśmy rodzeństwem nie musisz nam tego przypominać co chwile. Po prostu się kochamy i już. Wyjechaliśmy żeby móc być razem- Odpowiedziałem szybko.

- Dlatego Vanessa była taka dziwna pierwszego dnia?- Zapytała na co skinąłem.

- Flirtowałaś z nim.. Nie mogliśmy powiedzieć ci że jesteśmy razem bo baliśmy się że wygadasz komuś- Odpowiedziała cicho Van.

- Nie wierze..Normalnie nie wierze - Westchnęła głośno przez chwile patrząc na nas z wyraźną odrazą któa malowała jej sie na twarzy. Zacisnąłem pieści by nie wybuchnąć ponownie. Miałem dość tego tłumaczenia sie, dlaczego właściwie to robiliśmy? To nasze życie i nikt nie powinien sie nim interesować.

- Idziemy na tą plaże? - Wreszcie odezwała sie Vanessa chcąc zakończył bardzo niezręczną cisze. Moje jak i spojrzenie Nicol od razu padło na nią. Pocierając swoje jeszcze czerwone oczy leciutko sie uśmiechnęła.

- Tak..chodźmy - Podniosłem sie powoli z miejsca kierując sie w stronę schodów.

***

- Na pewno wszystko dobrze? - Po raz kolejny spytałem Van widząc jaką trudność sprawia jej poruszanie sie. 

- Justin, dam rade, na prawdę - Uśmiechnęła sie do mnie delikatnie masując grymas na jej twarzy gdy stawiała kolejne kroki. Cały czas trzymając ją za rękę szliśmy za Nicol która szukała wolnego miejsca na plaży. Co chwile oglądała sie za siebie by na nas spojrzeć, cały czas widziałem w jej oczach odrazę, starałem sie ja ignorować. W końcu już po chwili doszliśmy pod niedaleko od wody w miejsca gdzie mogliśmy rozłożyć nasze ręczniki. Po lewej stronie można było zobaczyć bar z różnokolorowymi drinkami jak i małą knajpkę. 

Po chwil bezczynnego leżenia na słońcu podniosłem sie z miejsca. 

- Ide do wody, idziesz ze mną? - Zwróciłem sie do Nessy która już zaczynała przybierać nieco opalenizny. Od razu przeniosła na  mnie wzrok. 

- Nie, wole tu zostać - Przytaknąłem lekko. Powoli szedłem po gorącym piasku wprost do wody w której przebywało mnóstwo ludzi. Obejrzałem sie za siebie dostrzegając jak Nicol zaczęła rozmawiać z Vanessą. Chciałem sie wrócić, bo przecież nie mogłem jej tak samej zostawić, ale uniemożliwiły mi to para rąk szarpiąca moje ramie. 

- Idziemy - Usłyszałem warknięcie obok ucha i już wiedziałem do kogo ten głos należy. Nie opierałem sie bo wiedziałem że i tak nic nie wskóram. Spojrzałem tylko na nich. Widziałem wściekłość malującą sie na ich twarzach. Już po chwili dotarliśmy jak wcześniej wspomniałem do znajdującego sie blisko baru.

Vanessa

Nie miałam ochoty jej ponownie słuchać. Pewnie znowu chciała mi robić jakieś wyrzuty. Znudzona, obojętnie rozglądałam sie na wszystkie strony byle by tylko nie złapać kontaktu wzrokowego z Nicol. Spoglądałam na wszystkich odpoczywających ludzi w ogóle nie słuchając co dziewczyna ma mi do powiedzenia. Coś przykuło moją uwagę, raczej nie coś, tylko ktoś. Justin, razem z jakimiś facetami kierował sie do baru. Nie mogłam ich rozpoznać, widziałam tylko ich tył lecz ciało Jussa mogłam rozpoznać wszędzie. 

- Umm, Nicol ja chyba pójdę do wody, do Justina - Oznajmiłam nie odrywając wzroku od mężczyzn. 

- Taa, jasne - Mruknęła pod nosem. Wyminęłam ją ruszając za nimi. Zaciskając pieści starałam sie w miarę szybko do nich dotrzeć lecz ból w okolicy podbrzusza mi to uniemożliwiał. Starałam sie jak mogłam i dziękowałam Bogu że barek nie był daleko. Nie mogłam pozwolić na to by mnie zauważyli. Byłam bardzo ciekawa czego chcą od Justina. W co znowu sie wkopał. Opierając sie o ścianę budki doskonale mogłam ich usłyszeć, zobaczyć już nie za bardzo. 

- Nie mamy czasu żeby bawić sie w jakieś twoje gierki - Znajome głosy, słyszałam je, może i całkiem nie dawno. 

- Zawaliłem tamtą sprawę, wiem, ale to sie więcej nie powtórzy. 

- Wiemy że sie nie powtórzy, bo jeżeli popełnisz choćby najmniejszy błąd, nie tylko ty na tym ucierpisz, ale i ta twoja ślicznotka - To te typy których spotkaliśmy wczoraj. Już wszystko stało sie jasne. Justin dla nich pracował, roznosił narkotyki. Wpakował sie znowu w jakieś gówno i oczywiście ja muszę go z tego wyciągnąć..
__________ 
HEEJ!
 MACIE ROZDZIAL :>
KTO CHCE BYC INFORMOWANY O NKWYCH ROZDZIALACH? PODAJCIE SWOJE TWITTERY . JEZELI CHCECIE SKONTAKTOWAC SIE A UTORKAMI TO PISZCIE DO NAS NA TT @Jessibelieberjb

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 10

Justin

Gdy tylko stanęli przed nami przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze. Automatycznie spojrzałem na Vanesse nie mogąc pozwolić by dowiedziała sie wszystkiego. 

- O, Justin, miło Cie widzieć - Powiedział ironicznie Bradley podchodząc nieco bliżej nas. Zauważyłem jak cały czas spoglądał na Van. 

- Musimy sobie cos wyjaśnić - Do rozmowy wtrącił sie Connor. Nie mogłem pozwolić mu dokończyć. Van nie mogła dowiedzieć się o moich lewych zarobkach.

- Zadzwonię do was jutro. Nie mam teraz czasu- Wytłumaczyłem szybko.

- Myślę że jednak możemy teraz sobie wyjaśnić parę spraw, chyba że chcesz  żeby ta ślicznotka na tym ucierpiała- Powiedział Brad uśmiechając się cwaniacko. Podszedł do Vanessy kładąc dłoń na jej policzku. Widziałem jak wzdrygnęła robiąc krok do tyłu.

- Zdejmij z niej swoje brudne łapy!- Wysyczałem odciągając Nessy. Dziewczyna wtuliła się we mnie drżąc.

- Daje Ci czas do jutrzejszego wieczoru. Jak nie zadzwonisz to i tak Cię znajdziemy- Powiedział Brad ostatni raz spoglądając na Ness.

- Na razie Bieber... do widzenia ślicznotko- Puścił do niej oczko po czym wraz z Connorem poszli w drugą stronę.

- Kto to był?- Zapytała Van niemal od razu.

- Nikt ważny. Nie przejmuj się tym- Powiedziałem całując jej skroń.

- Juss! Przestań mieć przede mną tajemnice. Chce wiedzieć jeżeli masz jakieś problemy.

- Nie mam problemów po prostu mam z nimi pewną umowę i muszę ją rozwiązać. Naprawdę nie zaprzątaj sobie tym głowy.

- Niech Ci będzie, ale obiecaj że jeszcze do tego wrócimy- Pogroziła swoją małą rączką chichocząc.

-Obiecuje kochanie- Delikatnie cmoknąłem jej usta łapiąc ją za rękę. Poszliśmy dalej.

Vanessa

- Dzień Dobry. Czy jesteście gotowi złożyć zamówienie?- Oznajmił dość seksowny blondyn. Uśmiechnął się w moim kierunku na co odwzajemniłam uśmiech.

- Ja chciałbym zamówić spaghetti bolognese a dla Ciebie kochanie?- Zapytał mnie Justin. Spojrzał złowrogo na kelnera na co pogładziłam uspokajająco jego dłoń.

- Dla mnie to samo.- Odpowiedziałam a chłopak odszedł. Kiedy wreszcie dostaliśmy zamówienie i zaczęliśmy jeść czułam że Justin jest zły.

- Kochanie co jest?

- Nic

- Przecież widzę że jesteś zły na coś -Oznajmiłam podirytowana.

- Po prostu ten typ flirtował z tobą a tobie to nie przeszkadzało.

- Ohh Proszę Cię. Jeden uśmiech to nie podryw Justin, a poza tym powinieneś wiedzieć że Ty jesteś tym kogo kocham- Potarłam jego kolano pod stołem.

Zjedliśmy karmiąc się nawzajem. Co chwile śmieliśmy się z czegoś. Było naprawdę zabawnie. Kochałam tego Justina. Tego zazdrosnego i niesamowicie uroczego.

Postanowiłam na razie na wracać do sprawy z tymi chłopaki choć strasznie ciekawiło mnie to czego mogli chcieć od Justina. Martwiłam się, ale mimo wszystko ufałam mu gdy mówił że da sobie z nimi rade. Nie chciałabym psuć tego wieczoru sprawami które nie należą do najprzyjemniejszych. Dzisiejszy wieczór miał być tym jednym, wyjątkowym, tym na który oboje czekaliśmy. Wiedziałam ze Juss przygotował dla mnie jeszcze jakaś niespodziankę na która już nie mogłam się doczekać.

- Ostatni raz widziałem Cie tak bardzo podekscytowaną w święta Bożego Narodzenia gdy mieliśmy po pięć lat - Zaśmiał się szatyn obejmując mnie ramieniem gdy kierowaliśmy się do celu przez piękny park.

- Nie dziw mi się, to nasz taka pierwsza prawdziwa randka - Uśmiechnęłam się do niego składając małego buziaka na jego lekko zaróżowionym policzku.

- Pamiętasz jak ojciec nie pozwalał nam chodzić do wesołego miasteczka bo uważał że to tylko strata pieniędzy na jakieś głupie atrakcje ?

- Chyba tak, a dlaczego o tym mówisz ? - Patrzyłam w jego oczy gdzie gościły iskierki szczęścia które tak uwielbiałam, sprawiały że w moim brzuchu gościło stado motylków.

- Wreszcie bez zakazów możemy się wyszaleć jak dzieci - Odezwał się uśmiechając się na widok przed sobą. Od razu przeniosłam wzrok, a moim oczom ukazał się widok o jakim dzieciaki  marzą. Mnóstwo kolejek górskich, karuzele, samochodziki oraz na każdym kroku gry w których przeważnie zdobywa się ogromne maskotki. Gdy tylko wchodziło się na ten teraz w powietrzu unosił się zapach waty cukrowej i popcornu. Uśmiech ani na chwile nie schodził z moich ust, widok tych wszystkich rzeczy, tych wszystkich roześmianych twarzy ludzi sprawiał że byłam  na prawdę szczęśliwa.

- Wiesz że jesteś niesamowity ? - Zapytałam nie odrywając wzroku od Roller Costera który sprawiał że już mi się kręciło w głowie.

-  Troszeczkę - Odpowiedział chichocząc. Jak zawsze skromniutki.

- To od czego zaczynamy ? - Dodał po chwili biorąc mnie za rękę kierując się w stronę kasy by wykupić specjalne karty.

- Mnie się pytasz ? Tyle tu tego ze nie mam pojęcia na czym wzrok zawiesić - Zaśmiałam się lekko. Po chwili z kartami w ręku przeszliśmy przez dużą bramę. Znajdowaliśmy się w samym centrum zabawy.

- Jedynym wyjściem jest zacząć od początku o skorzystać z wszystkiego - Tak jak powiedział, tak też zrobiliśmy.

***

- Nie dobrze mi - Zaśmiałam się trzymając za brzuch. Byliśmy na wszystkich, na prawdę, na wszystkich możliwych atrakcjach, nie było dobrym pomysłem w przerwach pożerać tyle wat cukrowych. 

- Nie wiem jak my dojdziemy do domu - Zawtórował mi Jay idąc nieco wolniej ode mnie. Oczywiście ten żarłok nie mógł się powstrzymać od kupna mega wielkich żelek. Nie mogłam przestać się uśmiechać, śmiałam się z każdej rzeczy przez co brzuch bolał mnie jeszcze bardziej, lecz ja nie przywiązywałam do tego zbytniej wagi. 

- Dziękuję Ci - Przystanęłam łapiąc Justina za rękę, złożyłam na jego ustach dużego buziaka, który przeradzał się z każdą chwilą w bardziej namiętny i mniej odpowiedni do widoku publicznego. Gdy wreszcie oderwaliśmy się od siebie by zaczerpnąć trochę powietrza Justin się odezwał. 

- Taki słodki całus a jednak i tak mnie podnieca - Patrzył mi w oczy, zauważyłam jak iskierki szczęścia zamieniły się na płomyki podniecenia. 

- Tak na Ciebie działam ? - Uśmiechnęłam się cwanie. 

- A nie wiedziałaś tego ? - Nie dał mi odpowiedzieć bo ponownie wbił się w moje usta który jak zawsze niemal od razu odwzajemniłam. Bezwiednie moje dłonie znalazły się na jego pośladkach przez co mruknął mi w usta, czułam uśmiech poprzez pocałunek. Po chwili jednak odepchnęłam go delikatnie.

- Nie tutaj - Wyszeptałam ciężko wzdychając. On jednak tylko się zadziornie uśmiechnął biorąc mnie za rękę. Szybkim krokiem skierowaliśmy się w drogę do domu. Zaśmiałam się dosyć głośno. 

- Aż tak Ci się śpieszy ? - Zawołałam chcąc za nim nadążyć. 

- Przez Ciebie - Spojrzał na mnie przez ramie przechodząc przez pasy. Jego dłoń mocno ściskała moją. Szczęściem dla niego było pewnie to że do domu nie mieliśmy dalekiej drogi i już po chwili byliśmy na naszej ulicy. Ja mimo wszystko zaczęłam się trochę denerwować bo wiedziałam co miało się teraz stać, chciałam tego, bardzo, ale jednak gdzieś ten lęk się we mnie czaił.

Gdy tylko przekroczyliśmy próg domu zdyszani on wessał się w moje usta od razu kładąc dłonie na moich biodrach. Oddałam pocałunek łapiąc chłopaka za kark. Nasze języki ocierały się nawzajem o siebie, delikatnie przygryzłam jego wargę zdobywając jego jęk rozkoszy. Po chwili jego pocałunki zeszły w dół, na moją szyje. Westchnienie wyszło z moich ust. Złapałam chłopaka za rękę prowadząc do sypialni. Ledwo co weszliśmy do pokoju a ja już byłam przyciśnięta do ściany całując szyje Justina. Nasze pocałunki były nachalne, namiętne a przede wszystkim pełne pasji i miłości. Chłopak złapał jedną ręką moje plecy a drugą umieścił na moim karku.

Delikatnie położył mnie na łóżku pochylając się nade mną. Zdjął  moją sukienkę pozostawiając mnie w samej bieliźnie. Obdarowując mój brzuch pocałunkami. Justin zrzucił z siebie bluzkę rozpalając tym moje zmysły jeszcze bardziej. Jego cholernie wyrzeźbione mięśnie podniecały mnie bardziej niż kiedykolwiek. Moje ręce od razu powędrowały wzdłuż jego torsu badając każdy jego mięsień i tatuaż. Mój język niemal że od razu znalazł się na jego brzuchu. Lizałam, całowałam a nawet ssałam jego sześciopak. Niepewnie odpięłam spodnie Jay'a. Kiedy oboje zostaliśmy już w samej bieliźnie, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to duży wzwód w jego bokserkach. Dopiero teraz doszło do mnie co tak naprawdę się dzieje. Zaczęłam się bać. Przecież to mój pierwszy raz bałam się tego wszystkiego. Nie byłam w tym obeznana, nie wiedziałam co robić i jak.

- Justin.. Boje się- Wyszeptałam w jego kark. Chłopak zerknął na mnie całując moje czoło.

- Obiecuje że będę delikatny, jeżeli nie spodoba ci się od razu przestaniemy. Dobrze?- Zapytał patrząc mi prosto w oczy. Widziałam w nich tyle podniecenia, które w tej chwili pokryła troska.

- Kocham Cie- Wydyszałam zdejmując swój stanik i rzucając go za siebie.

- Ja ciebie też mała- Jęknął ssając moje sutki. Moje ciało wygięło się w łuk, wszystko to działo się pod wpływem ogromnej rozkoszy.

Cała moja bielizna zniknęła, Justin powoli zsunął swoje bokserki ukazując swojego penisa, który stał na baczność. Pisnęłam nie wiedząc jak takie wielkie coś ma zmieścić się w mojej pochwie. Chłopak wszedł we mnie palcem uzyskując mój jęk lekkiego bólu. Splunął na moje miejsce intymne pocierając moją łechtaczkę.

- Postaram się zrobić to jak najdelikatniej. Jeżeli będziesz chciała przestać to powiedz mi dobrze skarbie?- Spytał biorą swojego penisa w rękę.

Kiedy przytaknęłam chłopak pocałował moje czoło umieszczając się między moimi nogami.
Justin niepewnie wszedł czubkiem siebie we mnie na co pisnęłam z bólu.

-Och.. Postaraj się nie myśleć o bólu skarbie. On minie tylko myśl o czymś przyjemnym- Wyszeptał wprost
w moje usta.

Wpiłam się w nie łapczywie chcąc więcej. Chłopak powoli pchnął swoją długość we mnie uzyskując tym moje głośne jęki.  Ból zaczął ustępować a na jego miejscu pojawiła się przyjemność.
Nie sądziłam że to może być takie przyjemne. Oplotłam swoimi nogami biodra mojego ukochanego.
Justin zaczął coraz to pewniej poruszać się wewnątrz mnie. Nasze pocałunki nadal trwały, były bardzo  delikatnie. Kiedy czułam niesamowitą rozkosz drapałam jego plecy.

- Och.. Kurwa Nessy!- Jęknął wpychając się we mnie.

- Justin- Jęknęłam czując się niesamowicie dobrze.

- Powiedz że jesteś moja- Wydyszał  coraz to szybciej poruszają się we mnie.

- Jestem Twoja..Ochh. Cholera twoja Justin. Twoja na zawsze- Wydyszałam wpijając się w jego usta. Nagłe uczucie ciepła rozeszło się po mojej macicy. Bardzo przyjemne uczucie. Justin doszedł w tym samym czasie co ja. Leżeliśmy jeszcze chwile całując swoje usta. Chłopak delikatnie wyszedł ze mną schodząc z mojego ciała i kładąc się obok mnie. Moja głowa opadła na jego tors.

- Byłaś cudowna Nessy- Wydyszał ostatni raz cmokając moje usta. Zasnęliśmy z wyczerpania wtuleni w siebie.

To był najlepszy dzień jaki kiedykolwiek mógłby się wydarzyć. Będę pamiętać go do końca życia. I nigdy nie pożałuje tego z kim straciłam swoją cnotę której tak bardzo pilnowałam...

_______________________________________
Hejoo <3

No to poszaleliśmy xd 

Mamy nadzieje ze ten rozdział wam sie spodobał i wyrazicie opinie w komentarzu <3