poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 19

5 miesięcy później..

Dzisiaj z Justinem mamy naszą rocznice. Jesteśmy już rok razem, a ja jestem w 6 miesiącu ciąży.  Wraz z  Justinem przeprowadziliśmy się do L.A ze względu na to że Pattie dowiedziała się że jesteśmy w Kanadzie.

Planujemy parę miesięcy po tym jak urodzę odwiedzić Pattie wraz z dzieckiem. Chcemy żeby znała swojego wnuka czy wnuczkę.

Rano jak zwykle obudziłam się nie wyspana.  Od paru dni czułam ból pleców ale to normalne kiedy jest się brzemienną. Zeszłam od razu po  przebudzeniu do kuchni gdzie już siedział mój ukochany.

- Cześć myszko- Przywitał mnie buziakiem w usta.

- Cześć Justin. Strasznie bolą mnie plecy- Mruknęłam wyciągając z lodówki sałatkę owocową, którą wczoraj razem z Justinem przygotowaliśmy.

- Co dzisiaj robimy?- Zapytałam podstępem. Chciałam wiedzieć czy pamięta o naszej rocznicy.

-  Za godzine jesteśmy umówieni u ginekologa, po badaniu jak już będziemy znali płeć to pojedziemy na zakupy i zobaczymy za ubrankami. Na wieczór pójdziemy na kolacje żeby uczcić twój 6 miesiąc ciąży.. i to chyba na tyle- Odpowiedział uśmiechając się ciepło w moją stronę.

- Odechciało mi się jeść- Mruknęłam wkurzona idąc do sypialni. Jak mógł zapomnieć? Jestem na niego wściekła. Uznałam że nie będę po sobie pokazywać że coś się stało i poczekam do wieczoru, jak wtedy sobie nie przypomni to mu powiem. W dalszym ciągu zła na Justina wzięłam ciuchy na dziś i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic wysuszyłam włosy i UBRAŁAM SIĘ. Włosy pozostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam sobie delikatny makijaż i już byłam gotowa do wyjścia.

- Wyglądasz bardzo seksownie jak na kobiete w ciąży- Wyszeptał Justin przygryzając wargę w ten bardzo ale to bardzo kuszący sposób.

- Ty też wyglądasz niczego sobie- Mruknęłam patrząc na JEGO WYGLĄD.  Prawda jest taka, że wyglądał cholernie dobrze, ale nie mogłam tego przyznać bo nadal byłam na niego wściekła. Przez całą drogę  nie odzywaliśmy się do siebie. Kiedy weszliśmy do kliniki na nas czekał już doktor. Położyłam się podciągając bluzkę  pod sam stanik. Mój brzuch był już bardzo duży, zawsze myślałam że takie rozmiary są tylko w ostatnich dwóch miesiącach ciąży.

- Dobrze więc nie będę owijał w bawełnę... Spodziewacie się bliźniaków, chłopca i dziewczynkę- Powiadomił nas uśmiechając się w ten miły sposób. Nie wiedziałam co powiedzieć. My z Justinem jesteśmy bliźniakami dwujajowymi i teraz zaszłam w ciąże i spodziewam się bliźniaków.. Moje oczy zaszły łzami, kiedy zdałam sobie sprawę z tego że noszę w sobie dwójkę podobnych do siebie dzieci.
Z kliniki wyszliśmy bardzo szybko. Justin przytulił mnie do swojej piersi szepcząc, że wszystko będzie dobrze.

- Boję się.. Przecież oni będą tacy jak my, będą bliźniakami. To jest chore- Załkałam cicho.

-Nie jesteśmy rodzeństwem. Jesteśmy zakochanymi w sobie ludźmi. Nie myśl o tym, nie możesz się denerwować słońce- Odpowiedział Całując mnie w skroń.

- Wiem co cię pocieszy! Pójdziemy na lody. Czekoladowe z posypką i owocami- Uśmiechnął się zapinając pas i wyjeżdżając z parkingu kliniki na której dotychczas się znajdowaliśmy.

- Wszystko dobrze skarbie?- Z moich zamyśleń wyrwał mnie szatyn. Nie spokojnie głaskałam swój brzuch myśląc o tym co dzisiaj się działo.

- Martwię się po prostu tym wszystkim.- Wyszeptałam wyciągając z torebki telefon i pisząc sms'a do Lauren z wiadomością że już znamy płeć.

- Nie masz się czym martwić. Jest wszystko dobrze. Dzieci rozwijają się prawidłowo i teraz zostało nam tylko czekanie na poród- Zachichotał dając mi szybkiego całusa. Niedługo potem zaparkowaliśmy samochód i poszliśmy w stronę sklepów.  Pierwszy był sklep z rzeczami dla dzieci. Widziałam jak Justinowi świeciły się oczy. Był szczęśliwy i ja w malutkim stopniu też.

- Znalazłem coś skarbie- Powiedział Justin podchodząc do mnie i pokazując mi PIĘKNY KOMPLET .

- To jest strasznie piękne- Pisnęłam uśmiechając się jak głupia. Justin chwile później przyłożył body do mojego brzucha. Zaśmiałam się cicho skradając Jay'owi całusa.

- Wezmę dwa te same. Nie są takie drogie. Tylko 14 dolarów.- Powiedział Justin wracając do miejsca w którym znalazł ubranko. Znaleźliśmy jeszcze parę ładnych kompletów a później ja upatrzyłam piękne NOSIDEŁKO. 25 dolarów.

- Kochanie? Podoba ci się?- Zapytałam podchodząc do ojca moich dzieci.

- Jasne pod warunkiem że to dla dziewczynki.- Uśmiechnął się przytulając mnie od tyłu.

- Przepraszam, w którym jesteś miesiącu?- Usłyszeliśmy nagle i spojrzeliśmy w STRONĘ. Dziewczyna która nas o to zapytała była piękną brunetką i też była w ciąży.

- W szóstym- Uśmiechnęłam się miło- A ty?

- Początek ósmego za 36 dni mam termin- Pogłaskała swój brzuch na co jej chłopak się uśmiechnął. -Jak się nazywacie?- Zapytał chłopak.

- Vanessa i Justin umm Bieber a wy to?- Zapytał Justin

- Lea i Jai Brooks. Może byśmy poszli do jakiejś kawiarni czy coś zamiast gadać na środku sklepu.- Zaproponował Jai.

- Jasne. Moglibyśmy umówić się na jutro? Dopiero dzisiaj dowiedzieliśmy się o tym że spodziewamy się bliźniaków i o płci. Chcielibyśmy dzisiaj nacieszyć się sobą- Powiedział uprzejmie Jay w dalszym ciągu przytulając mnie od tyłu. Nacieszyć się sobą? Nic z tego.. Zapomniał o rocznicy.

- Mogę twój numer Lea? Zadzwonie jutro z samego rana i podam wam nasz adres co wy na to?- Zapytałam się na co Lea dała mi swój numer i ja dałam jej mój.

- Więc jesteśmy umówieni, o ile żona ci nie urodzi- Zaśmiał się Justin na co zachichotałam cicho tak samo jak reszta.

- Już wy się nie martwcie. Poradzę sobie z zatrzymaniem Bradleya  przed terminem- Zaśmiała się Lea głaszcząc swój brzuszek.

***
- Kochanie..  Daj spokój odezwij się do mnie i powiedz o co chodzi- Krzyknął za mną Justin kiedy już pod wieczór szliśmy przez  miasto. Byłam zła i cała zapłakana. Zapomniał.. Tak po prostu zapomniał o naszej rocznicy.

- Daj mi kurwa święty spokój dupku - Ryknęłam kiedy chłopak próbował mnie złapać za rękę. 

- Więc powiedz co  się stało. Jesteś na mnie wkurwiona przez co nie dokończyłaś obiadu i prawie dzisiaj nic nie jadłaś. Dam Ci Święty spokój jak powiesz mi o co ci chodzi- Syknął wzdychając głęboko. Jak na zawołanie odwróciłam się twarzą do niego.

- Zapomniałeś o rocznicy Palancie! To się stało.. Zapomniałeś tak po prostu.. Gdybyś mnie kochał, pamiętał byś- Zaszlochałam osuwając się na ziemie. Zostałam w porę złapana i wtulona w ciało Justina.

- Naprawdę myślałaś że zapomniałem. Pamiętałem o tym i przygotowałem wszystko na ten dzień.. Nie denerwuj się słoneczko- Wyszeptał całując moje czoło.

- Nie rozumiem.. Więc dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej..

- Ponieważ wszystko ma być niespodzianką- Uśmiechnął się. - Spójrz za siebie- Rozkazał. Patrząc za siebie ujrzałam Restaurację.

- Tutaj idziemy na kolację księżniczko- Uśmiechnął się w moja stronę całując moje usta. Restauracja Gordona Ramsay'a. Weszliśmy do środka i zamówiliśmy jedzenie dla siebie.

- Smakowało wam ślicznotko?- Justin zapytał wstając z miejsca. Przytaknęłam również wstając z miejsca.

- Kochanie.. Usiądź z powrotem ja zaraz wrócę muszę iść do toalety- Pocałował mnie w policzek znikając za drzwiami.

Justin

Wyszedłem do łazienki. Spojrzałem w lustro zastanawiając się czy jestem na to gotowy. Wyciągnąłem pudełko z PIERŚCIONKIEM Z KIESZENI SPODNI  spojrzałem na niego uśmiechając się lekko. Dam radę. Stwierdziłem po czym wyszedłem z toalety.Uśmiech ani na chwile nie schodził mi z twarzy. Była odwrócona do mnie tyłem. Spokojnie czekała na mnie. Podszedłem wystarczająco blisko, uklęknąłem na jedno kolano i wymownie kaszlnąłem. Od razu odwróciła głowę a jej źrenice się powiększyły. Automatycznie wstała.

- Justin, co Ty..

- Kocham Cie skarbie - chwyciłem jej rękę - Kocham Cie najbardziej na świecie. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, a gdyby Cie w nim nie było oszalałbym. Codziennie dzięki Tobie sie uśmiecham, z resztą tak było od zawsze. Byliśmy razem od zawsze i na zawsze. Chciałbym żeby tak było, chciałbym żebyśmy stworzyli prawdziwą, swoją własną rodzinę. Dlatego mam do Ciebie bardzo ważne pytanie. pytanie od którego będzie zależeć moje życie. - Kątem oka widziałem jak wszyscy goście nas obserwują, lecz nie dbałem o to. Jedynie skupiałem się na Vanessie. Płakała, ale uśmiech też gościł na jej twarzy.

- Czy zostaniesz moją żoną? 

**************
Hejoo <3 
Przepraszamy że długo czekaliście ;* 
Justin oświadczył sie Vanessie
Mamy nadzieje że rozdział wam sie spodobał i wyrazicie swoje opinie w komentarzu <3





poniedziałek, 11 sierpnia 2014

INFORMOWANI

HEEEJ! <3
 Ta zakładka służy po to byście mogli dowiedzieć się o nowych notkach na tym blogu od razu po dodaniu.

Kto chce być informowany dodaje w komentarzu swojego aktualnego Twittera.
Obiecujemy informować was o nowych. Następny rozdział dodamy do końca tego tygodnia ; - )

+ 
TO NASZ NOWY BLOG! 
http://true-love-know-at-work.blogspot.com/



środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 18

- Nie wiem nawet jak możesz tutaj jeszcze być!-Krzyknął Justin na Lily. Byłam kompletnie zawiedziona na nią, za to co powiedziała. Już nie chodzi o samą próbę zabicia mojego dziecka, ale o to dlaczego to zrobiła.

- Justin..- Mruknęłam w stronę chłopaka. Spojrzał na mnie po raz pierwszy od czasu kiedy weszliśmy do domu. Kiedy mnie przytulił wyszeptałam

- Jestem zmęczona, moglibyśmy pójść do sypialni?

- Jasne. Idź do góry i przebierz się, a ja w tym czasie zrobię ci herbatę i przyniosę coś do jedzenia- Cmoknął mnie w czoło, po czym poszedł do kuchni. Żegnając się krótkim całusem w usta z Lauren i uściskiem z chłopakami udałam się na górę, gdzie umyłam się i założyłam na siebie króciutkie  czarne spodenki i do tego obcisłą bokserkę. Położyłam sie na łóżku.

Spojrzałam na swój brzuch. To strasznie dziwne uczucie mieć świadomość że właśnie dzięki tobie na świat przyjdzie kolejny człowiek. Dotknęłam go delikatnie podwijając bluzkę. Zauważyłam prawie niewidocznego jeszcze siniaka. Zamknęłam oczy opierając głowę o poduszkę. W tej samej chwili do pokoju wszedł Justin. Bez słowa postawił na komodzie obok jedzenie i parującą herbatę w dużym kubku. Nie zapytał jak sie czuje, nadal sie nie odzywał. Utrzymywaliśmy tylko w ciszy kontakt wzrokowy. Jego oczy przekazywały mi wiadomość że cierpi razem ze mną, że jest i więcej nie da mnie skrzywdzić.

- Połóż sie obok mnie - Odezwałam sie w końcu podnosząc sie nieco. Okrążając łóżko już po chwili materac ugiął sie lekko pod jego ciężarem. Z jednej strony czułam sie nieco nie swoje gdy nic nie mówił, z drugiej zaś nie miałam ochoty rozmawiać. Pocałował mnie. Nie spodziewanie. Przez pocałunek chciał wyrazić to co chciał mi powiedzieć, czułam to. Czułam troskę, czułość, ale też namiętność którą do mnie żywił. Nastrój tego pocałunku tak szybko sie zmieniał że ledwo odczytywałam każdą wiadomość jaką za sobą niósł. Zakończył sie czymś czego nie mogłam rozszyfrować, ale gdy spojrzałam Justinowi w oczy widziałam że chciał więcej, bardziej.

Wystarczyła chwila, w całym pomieszczeniu temperatura wzrosła, powietrze zgęstniało. Nie mogłam określić tego co czułam, to było zbyt szalone. Mimo że moje dłonie dotykały jego nagie ciało, jego stykało sie z moim, chciałam wciąż więcej. To była niesamowicie chora namiętność, która domaga sie więcej, głód którego nie da sie zaspokoić. Czułam jego oddech na moim ciele jak szybko wędrował od szyi do brzucha. Jego dłonie wplotły sie w moje włosy, szarpały za nie i nie sprawiało mi to bólu, wzniecało jeszcze bardziej nie tylko moje podniecenie, ale i jego. Położył mnie nagą pod sobą, w chwili gdy znalazł sie we mnie odprężyłam sie, chciałam żeby to trwało długo, nieskończenie długo.

 Byliśmy tylko my, nasza mała wieczność. Nie myślałam ani chwili o tym czy to złe, czy dobre, nie umiałam już tych rzeczy odróżnić. Gdy szeptał że mnie kocha nie czułam na tą myśl wstrętu jak inni ludzie, jak większość ludzi.

Ten raz był inny. Intensywniejszy, pozostawiający po sobie ślad. Razem, choć zmęczeni, zjedliśmy jedzenie które wciąż było na komodzie, popiliśmy zimną herbatą. Teraz patrzyłam na niego zupełnie inaczej, teraz widziałam tylko troskę, miłość i bezpieczeństwo. Tak szybko zmienia swoje oblicza. Moja głowa spoczywała na jego obojczyku, delikatnie smyrałam ledwie widoczne włosy na jego umięśnionym torsie. Był ideałem. Moim ideałem.

- Pojedziesz ze mną do apteki? - Mruknął w moje włosy.

- Musze kupić Ci potrzebne witaminy - Dodał. Podniosłam lekko głowę ponownie spoglądając na jego twarz.

- Daj mi chwile - Zeszłam z łóżka, wciąż naga weszłam do łazienki biorąc uprzednio pierwsze rzeczy jakie mi wpadły do ręki. Odświeżyłam sie. Po mnie wszedł Justin, zajęło mu to chwilkę. Nikogo nie było na dole, szybko ubierając buty niepostrzeżenie wyszliśmy z domu. Centrum, w tym apteka nie znajdowało sie daleko od domu w którym aktualnie mieszkaliśmy.

- Weź moje okulary i włóż, kaptur, nie mogą nas poznać - Podał mi okulary które od razu założyłam, zrobiłam jak kazał powoli wychodząc z auta. Oboje, skryci pod kapturami weszliśmy do małej apteki na rogu ulicy. W środku był mężczyzn, dwie kobiety i farmaceutki. Justin podał jednej z nich receptę po chwili płacąc za wypisane witaminy. Kierując sie do wyjścia zauważyłam kobietę, patrzyła na nas.. Zmarszczyłam brwi, nie mogłam uwierzyć. Nasza matka.

- Szybko wychodź - Zwróciłam sie do Jaya nie spuszczając wzroku z Pattie. Ona ruszyła w naszą stronę.

- Szybko - wybiegliśmy z budynku kierując sie do auta. Dopiero gdy wsiedliśmy zobaczyłam że i tak by nas nie złapała. Poruszała sie nienaturalnie wolno. Coś musiało jej być. Ruszyliśmy drogę. widziałam smutek w jej oczach. Wydawać by sie mogło ze chciała krzyknąć stop, ale nie była na tyle silna. W jednej chwili moje policzki pokryły łzy, gorzkie łzy, bo wiedziałam ze to przeze mnie, przez nas. Mojego płaczu nie zagłuszyło nawet grające radio, ani dźwięki z zewnątrz. Zakryłam rękami twarz, chciałam sie uspokoić ale to było tak bardzo trudne.

- Przestań - Obok przebił sie głos Justina. Cichy, łamiący sie głos, ten na który reagowałam większym szlochem.

- To nasza wina, to wszystko nasza wina. Nie chce już tak żyć, chce żeby było inaczej - Histerycznie próbowałam złapać oddech. Ocierałam mokre poliki. W głowie wciąż mi szumiało, nie czułam sie dobrze. Myślałam że jego odpowiedź będzie inna, pocieszająca, że powie że wszystko będzie w porządku, że z tego wyjdziemy, a jednak strasznie mnie zaskoczył.

- Też chce żeby było wszystko inaczej..

__________________________________
Hejoo <3

 Macie kolejny rozdział ;) 

Mamy nadzieje że wam sie spodobał i wyrazicie swoje opinie w komentarzach 

JESSICA.IZA