Godzina szósta wstałam z łóżka i zeszłam na dół. W salonie kanapa była pusta, ani śladu po Justinie. Czy mnie to dziwi? Chyba nie. Już mnie chyba nic nie może zdziwić. Kiedy zmierzałam do kuchni drzwi od łazienki otworzyły się i wyszedł ze środka ubrany już Justin. Po jego wyglądzie mogę stwierdzić że miał niezłego kaca. Jego blada w tamtej chwili cera wskazywała na to że nie spał przez resztę nocy. Co się dziwić. Przecież mógł być zajęty Nicole.. Albo może nie.
- Van..- Wyszeptał przeczesując swoje roztargane włosy. Podszedł do mnie łapiąc mnie w pasie. Wyrwałam się z jego uścisku wstawiając czajnik z wodą na kawę dla mnie.
- Przepraszam kochanie. Nie wiem dlaczego dałem się jej podejść.. Nie zrobiłbym tego gdybym był trzeźwy-Wydukał znów próbując mnie przytulić.
- A jednak pamiętasz- Wysyczałam czując jak zbierają mi się łzy pod powiekami.
- Jak mógłbym nie pamiętać największego błędu swojego życia..- Wypowiedział smutno na co pokiwałam z niedowierzaniem głową.
- Największego błędu życia?.. Dobre sobie- parsknęłam śmiechem. To nie był śmiech taki którego używałam na co dzień. To był bardziej smutny śmiech.
- Dobrze wiesz że nigdy w życiu nie zrobiłbym czegokolwiek co mogło by cię zranić- Wydukał kładąc głowę w zgięciu mojej szyi. Nie mogłam mu tego wybaczyć. Nie jestem gotowa by zapomnieć o tym co się stało wczoraj, to za wcześnie.
- Zacznij się pakować, musimy stąd wyjechać najpóźniej za godzinę- Powiedziałam wymijając go z kubkiem w ręku. Skierowałam się do sypialni wyjmując od razu walizki z szafy. Wszystkie swoje ciuchy starannie włożyłam do walizek przy okazji wyjmując coś do ubrania na dziś.
UBRAŁAM SIĘ , po czym nałożyłam lekki makijaż. Nie starałam się wyglądać ładnie. Tym razem nie obchodził mnie mój wygląd, chciałam po prostu mieć tą podróż z głowy. Od samego rana bolała mnie głowa i czułam się źle. Dwa kubki kawy i tabletki przeciw bólowe trochę pomogły w uśmierzeniu bólu.
Zeszłam na dół ciągnąc po schodach dwie walizki. W kuchni siedział Justin rozmawiając przez telefon. Chwile po zobaczeniu mnie rozłączył rozmowę i wstał dopijając swoją kawę.
- Jedziemy do Ryana. Nie będą spodziewali się nas w Kanadzie.- Powiedział podchodząc do mnie.
- Dobra.. Jedźmy już- Wyszeptałam biorąc walizki i szybkim tempem podchodząc do samochodu.
- Pomógłbym ci z bagażem- Chłopak powiedział kiedy jedna z walizek mi upadła. Myślał że jestem głupia i niesamodzielna, mylił się.
- Sama sobie dam doskonale radę- Wysyczałam podnosząc walizkę i wkładając ją do bagażnika. To samo zrobiłam także z drugą. Gotowa do podróży wsiadłam do samochodu kładąc poduszkę na zagłówku, Zniżyłam sobie fotel do pozycji w pół leżącej. Rozsiadłam się wygodnie odwracając się plecami do Justina. Nie chciałam z nim w tej chwili przebywać, ale co mogłam na to poradzić.
Justin
Minęło paręnaście godzin jazdy. Do domu Ryana została może godzina lub dwie, a ja czułem że nie dam już rady, jednakże nie chciałem prosić Van o zmianę. Chciałem pokazać jej, że zrobiłbym dla niej wszystko. Wczoraj popełniłem najgorszy błąd swojego życia, naprawdę najgorszy. Nicole zapewne planowała to wszystko od dawna, a ja bardzo łatwo dałem się jej uwieść. Żałuje, że pozwoliłem omotać się tej suce i zarazem skrzywdzić najważniejszą osobę w moim życiu. Mam nadzieję, że kiedy będziemy już u Ryana jakoś znów zbliżymy się do siebie i Nessy wybaczy mi zdradę. Jeżeli chodzi o to co stało się zaraz po wybiegnięciu Van z salonu, to nie ma w ogóle mowy.
Od razu zrzuciłem z siebie Nicole ubierając koszulkę. Wyrzuciłem ją z domu wyzywając od najgorszych. Dziewczyna była wściekła ale to ja byłem o wiele gorzej rozwścieczony od niej. Oczywiście próbowała mnie jeszcze przekonać do tego byśmy dokończyli to co zaczęliśmy ale nie chciałem nawet jej słuchać. Po prostu wyrzuciłem ją za próg drzwi zostawiając jak psa.
Kiedy już dojechałem zauważyłem że Van śpi. Nie chciałem jej budzić dlatego wyjąłem najpierw walizki i podszedłem do drzwi dzwoniąc w nie. W progu pojawił się Ryan z Lauren a za ich plecami Chris.
- Dobrze cię znów widzieć Bro- Przywitali mnie chłopcy braterskim uściskiem.
- Was też miło widzieć. Hej Lauren- Uśmiechnąłem się delikatnie co dziewczyna od razu odwzajemniła.
- Gdzie masz Vanesse?- Zapytała na co wskazałem na samochód.
- Chłopacy weźcie walizki a ja wniosę Nessy- Poprosiłem kierując się w strone samochodu. Wziąłem dziewczynę na ręce idąc do domu. Van nie świadomie w trakcie snu ułożyła ręce na mojej szyi tuląc się do mnie. Delikatnie pocałowałem jej policzek wchodząc do środka.
- Połóż ją w mojej sypialni- Uśmiechnął się Ryan. Tak jak chłopak powiedział tak też zrobiłem. Ułożyłem dziewczynę na łóżku przykrywając kołdrą.
- Kocham Cię skarbie. Słodkich snów- Wyszeptałem składając muśnięcie na jej ustach. Zszedłem na dół nalewając sobie coli do szklanki.
- Więc jak tam między wami?- Zapytał Chris popijając piwo.
- Jest źle.. Jestem strasznym chujem i dziwie się że Nessy jeszcze ze mną jest - Mruknąłem smutno. Chłopacy spojrzeli zdziwieni na mnie tak samo jak Lauren.
- Zdradziłem ją z siostrą Lily.. Byłem najebany a ta laska mnie wykorzystała. Od samego początku się do mnie próbowała dobrać.. Aż w końcu nie wiem dlaczego dałem się jej podejść..
- Jak mogłeś! Ty draniu!- Krzyknęła Lauren ale Ryan ją uciszył.
- Spokojnie kochanie- Powiedział Ry gładząc ją po kolanie. Spojrzałem na nich na co mój przyjaciel się uśmiechnął.
- Wy jesteście razem? Przecież jeszcze nie dawno się nienawidziliście- Zaśmiałem się. Chłopacy zaśmieli się ze mną kiedy dziewczyna zarumieniła się chowając twarz w klatkę piersiową Ryana.
-A ty Chris znalazłeś sobie kogoś?- Zapytałem na co wszyscy wybuchli śmiechem.
- Spotykałem się z Amandą od nas ze szkoły. Laska to świr!- prychnął. Kiedy już miałem ponownie się zaśmiać usłyszałem płacz Van. Wszyscy spojrzeli w stronę schodów. Podrapałem się po karku wstając. Poszedłem od razu do sypialni.
- Vanessa, co sie dzieje? - Podszedłem do łóżka kucając. Widziałem jej czerwoną twarz i lekko podpuchnięte oczy.
- Czym sobie zasłużyłam.. - Wymamrotała zakrywając dłońmi twarz. Wziąłem je delikatnie w swoje ręce opuszczając je. Serce mis ie krajało jak widziałem ja w takim stanie ale musiałem z nią porozmawiać prosto w oczy.
-Kochanie, spójrz na mnie - Przez chwile myślałem ze mnie nie usłyszała ale jednak krótką chwile później widziałem jej piękne brązowe tęczówki.
- Do niczego poważnego miedzy mną a Nicol nie doszło, te pocałunki nic nie znaczyły, przecież wiesz że nie potrafię panować nad sobą jak jestem pijany. Znasz mnie - Szeptałem nie ruszając sie ani na centymetr. Nadal trzymałem jej drobne dłonie.
- Justin..Ty też znasz mnie, wiesz że ja z natury wybaczam ludziom wszystkie krzywdy, ale jest jedna, po prostu nie wybaczalna, zdrada. Ja Ci już po prostu nie ufam. I posłuchaj mnie uważnie, jedyne co nas teraz łączy to geny..nic więcej..
_________________________________________________________________________________
HEEJ! <3
Macie więc nowy rozdział:) Niedługo wakacje i postaramy się dodawać więcej rozdziałów.
Prosimy także by wszystkie osoby które czytają ten rozdział skomentowały go na dole.
IZA.JESSICA
Do zobaczenia w następnym :)