- Dzień Dobry, kochanie - Odezwał się zachrypniętym głosem przeciągając się.
- Dzień Dobry - Uśmiechnęłam się naciągając kołdrę na swoje nadal nagie ciało. Chłopak niemalże od razu spojrzał na mnie kątem oka uśmiechając się cwanie.
- Co tam ukrywasz, hm? - Przewrócił się na bok przybliżając się do mnie.
- Nic - Przykryłam się jeszcze bardziej chcąc zasłonić rumieńce.
- Oj kotku, przecież już widziałem Cie całą i mam nadzieje ze nie był to ostatni raz - Zaśmiał się lekko, jego głos był łagodny choć kryło się w nim coś innego, dziwnego, nie mogłam rozpoznać co to było.Podniósł się na rękach przybliżając swoje usta do moich, złożył na nich delikatny pocałunek. Zawsze jednak delikatny i subtelny całus przemienia się w coś więcej. Nie zauważyłam nawet gdy jego ręce po raz kolejny zwiedzały każdą część mojego ciała.
- Justin - Udało mi się wymamrotać gdy jego pocałunki przeniosły się na szyje. Usiadł na mnie okrakiem przez co jego krocze smyrało mój brzuch. Zignorował mnie, nie przerywając ani na chwile.
- Justin - Powiedziałam nieco głośniej kładąc swoje dłonie na jego klatce piersiowej.
- Co się dzieje słoneczko ? - Między pocałunkami przez chwile spoglądał na mnie.
- Przestań - Starałam się by mój głos był stanowczy, lecz mając jego nagie ciało przed sobą, patrząc na nie trudno było się skupić na czymkolwiek.
- Ale dlacz... - Nie dokończył bo drzwi do pokoju otworzyły się uderzając o ścianę. Jednym ruchem zepchnęłam Justina z siebie przenosząc wzrok na drzwi. Serce waliło mi jak oszalałe, a od razu na policzkach pojawił się ognisty rumieniec. Nicol stała u progu spoglądając na całą sytuacje z otwartymi ustami. Nie postała sobie tak długo ponieważ już po chwili szybko wybiegła z pokoju. Przelotnie spojrzałam na leżącego zszokowanego Jaya. Zerwałam się z łóżka wbiegając do łazienki. Tu miałam chwile żeby pomyśleć nad tym co się własnie stało. Jak to teraz wytłumaczymy..
Justin
Zapinając ostatni guzik swojej koszuli w kratę wyszedłem z pomieszczenia. Powoli kierowałem się w stronę schodów. Byłem wkurzony, zdziwiony i przerażony. Wiedziałem że razem z Van będziemy musieli wszystko wytłumaczyć Nicole. Czy tego chciałem? Na pewno nie. Ale z drugiej strony miałem dość udawania że Nessy to tylko moja siostra. Zszedłem do salonu zauważając stojącą na środku pomieszczenia dziewczynę. Obejrzałem się i zobaczyłem, że za mną powoli po schodach schodzi Vanessa. Kiedy stawiała krok krzywiła twarz z bólu. Kiedy zdałem sobie sprawę co ją boli i dlaczego, zarumieniłem się lekko. Wiedziałem że ten ból to ze względu na to co zrobiliśmy wczoraj. Zauważyłem że jej oczy są czerwone. Płakała. Podszedłem do niej przytulając ją. Dziewczyna zapłakała mi w ramie. wziąłem ją na ręce by nie musiała znosić tego bólu dłużej. Nicole przyglądała się nam z nieukrywanym zdziwieniem. Usiadłem na kanapie z dziewczyną na swoich kolanach. Jej twarz była schowana w moim torsie a moja ręka gładziła jej plecy uspokajająco.
- Mogłabyś dać nam chwile?- Zapytałem Nicol na co przytaknęła i wyszła na taras zamykając za sobą drzwi.
- Co się stało kochanie? Dlaczego płaczesz?- Zapytałem zaniepokojony.
- Boli mnie- Wyszeptałam po czym dodała- Ona nas nakryła Justin. Ona zniszczy nas - Zaszlochała cicho.
- Kochanie będzie dobrze. Ból minie zobaczysz musisz się tylko przyzwyczaić do tego uczucia.
- Ale ona wszystko wygada. Oni nas znajdą i rozdzielą. Ja nie chce tego znowu przeżywać
- Ale kochanie.. Nikt nas nie znajdzie. Porozmawiamy zaraz z Nicole i wytłumaczymy jej wszystko. Zobaczysz będzie dobrze. Obiecuje że nikt nas nie rozdzieli.- Złapałem jej podbródek w dłonie i cmoknąłem jej usta patrząc jej głęboko w oczy.
- Obiecujesz?- Zapytała wycierając swoje łzy.
- Obiecuje Nessy.
Po chwili do pokoju wróciła Nicki. Usiadła na fotelu na przeciwko nas ze srogą miną.
- Może wytłumaczycie mi o co tutaj do cholery chodzi?! Jesteście pieprzonym rodzeństwem to obrzydliwe- Wysyczała z niesmakiem.
Nessy wyglądała jak mała dziewczynka na dywaniku u dyrektora. Ja siedziałem wkurzony. Dlaczego?
To wcale nie jest obrzydliwe. To miłość.
- Zamknij się!- Krzyknąłem na co wzdrygnęła.
- To co jest między mną a Van to miłość.
- Ale to co robiliście.. to jest obrzydliwe!
- Co jest obrzydliwe? Pieprzenie się?! Tak pierzyłem się ze swoją siostrą! Bo ją kocham! Nie udawaj takiej cnotki Nicole!- Ryknąłem oburzony na co Van wzdrygnęła. Delikatnie cmoknąłem jej czoło starając się ją uspokoić.
- Dlatego tutaj przyjechaliście? Lily wspominała coś że macie problem i musicie wyprowadzić się od rodziców.. ale żeby brat z siostrą.. To dziwne.
- Daj spokój do chuja! Wiem że jesteśmy rodzeństwem nie musisz nam tego przypominać co chwile. Po prostu się kochamy i już. Wyjechaliśmy żeby móc być razem- Odpowiedziałem szybko.
- Dlatego Vanessa była taka dziwna pierwszego dnia?- Zapytała na co skinąłem.
- Flirtowałaś z nim.. Nie mogliśmy powiedzieć ci że jesteśmy razem bo baliśmy się że wygadasz komuś- Odpowiedziała cicho Van.
- Nie wierze..Normalnie nie wierze - Westchnęła głośno przez chwile patrząc na nas z wyraźną odrazą któa malowała jej sie na twarzy. Zacisnąłem pieści by nie wybuchnąć ponownie. Miałem dość tego tłumaczenia sie, dlaczego właściwie to robiliśmy? To nasze życie i nikt nie powinien sie nim interesować.- Mogłabyś dać nam chwile?- Zapytałem Nicol na co przytaknęła i wyszła na taras zamykając za sobą drzwi.
- Co się stało kochanie? Dlaczego płaczesz?- Zapytałem zaniepokojony.
- Boli mnie- Wyszeptałam po czym dodała- Ona nas nakryła Justin. Ona zniszczy nas - Zaszlochała cicho.
- Kochanie będzie dobrze. Ból minie zobaczysz musisz się tylko przyzwyczaić do tego uczucia.
- Ale ona wszystko wygada. Oni nas znajdą i rozdzielą. Ja nie chce tego znowu przeżywać
- Ale kochanie.. Nikt nas nie znajdzie. Porozmawiamy zaraz z Nicole i wytłumaczymy jej wszystko. Zobaczysz będzie dobrze. Obiecuje że nikt nas nie rozdzieli.- Złapałem jej podbródek w dłonie i cmoknąłem jej usta patrząc jej głęboko w oczy.
- Obiecujesz?- Zapytała wycierając swoje łzy.
- Obiecuje Nessy.
Po chwili do pokoju wróciła Nicki. Usiadła na fotelu na przeciwko nas ze srogą miną.
- Może wytłumaczycie mi o co tutaj do cholery chodzi?! Jesteście pieprzonym rodzeństwem to obrzydliwe- Wysyczała z niesmakiem.
Nessy wyglądała jak mała dziewczynka na dywaniku u dyrektora. Ja siedziałem wkurzony. Dlaczego?
To wcale nie jest obrzydliwe. To miłość.
- Zamknij się!- Krzyknąłem na co wzdrygnęła.
- To co jest między mną a Van to miłość.
- Ale to co robiliście.. to jest obrzydliwe!
- Co jest obrzydliwe? Pieprzenie się?! Tak pierzyłem się ze swoją siostrą! Bo ją kocham! Nie udawaj takiej cnotki Nicole!- Ryknąłem oburzony na co Van wzdrygnęła. Delikatnie cmoknąłem jej czoło starając się ją uspokoić.
- Dlatego tutaj przyjechaliście? Lily wspominała coś że macie problem i musicie wyprowadzić się od rodziców.. ale żeby brat z siostrą.. To dziwne.
- Daj spokój do chuja! Wiem że jesteśmy rodzeństwem nie musisz nam tego przypominać co chwile. Po prostu się kochamy i już. Wyjechaliśmy żeby móc być razem- Odpowiedziałem szybko.
- Dlatego Vanessa była taka dziwna pierwszego dnia?- Zapytała na co skinąłem.
- Flirtowałaś z nim.. Nie mogliśmy powiedzieć ci że jesteśmy razem bo baliśmy się że wygadasz komuś- Odpowiedziała cicho Van.
- Idziemy na tą plaże? - Wreszcie odezwała sie Vanessa chcąc zakończył bardzo niezręczną cisze. Moje jak i spojrzenie Nicol od razu padło na nią. Pocierając swoje jeszcze czerwone oczy leciutko sie uśmiechnęła.
- Tak..chodźmy - Podniosłem sie powoli z miejsca kierując sie w stronę schodów.
***
- Na pewno wszystko dobrze? - Po raz kolejny spytałem Van widząc jaką trudność sprawia jej poruszanie sie.
- Justin, dam rade, na prawdę - Uśmiechnęła sie do mnie delikatnie masując grymas na jej twarzy gdy stawiała kolejne kroki. Cały czas trzymając ją za rękę szliśmy za Nicol która szukała wolnego miejsca na plaży. Co chwile oglądała sie za siebie by na nas spojrzeć, cały czas widziałem w jej oczach odrazę, starałem sie ja ignorować. W końcu już po chwili doszliśmy pod niedaleko od wody w miejsca gdzie mogliśmy rozłożyć nasze ręczniki. Po lewej stronie można było zobaczyć bar z różnokolorowymi drinkami jak i małą knajpkę.
Po chwil bezczynnego leżenia na słońcu podniosłem sie z miejsca.
- Ide do wody, idziesz ze mną? - Zwróciłem sie do Nessy która już zaczynała przybierać nieco opalenizny. Od razu przeniosła na mnie wzrok.
- Nie, wole tu zostać - Przytaknąłem lekko. Powoli szedłem po gorącym piasku wprost do wody w której przebywało mnóstwo ludzi. Obejrzałem sie za siebie dostrzegając jak Nicol zaczęła rozmawiać z Vanessą. Chciałem sie wrócić, bo przecież nie mogłem jej tak samej zostawić, ale uniemożliwiły mi to para rąk szarpiąca moje ramie.
- Idziemy - Usłyszałem warknięcie obok ucha i już wiedziałem do kogo ten głos należy. Nie opierałem sie bo wiedziałem że i tak nic nie wskóram. Spojrzałem tylko na nich. Widziałem wściekłość malującą sie na ich twarzach. Już po chwili dotarliśmy jak wcześniej wspomniałem do znajdującego sie blisko baru.
Vanessa
Nie miałam ochoty jej ponownie słuchać. Pewnie znowu chciała mi robić jakieś wyrzuty. Znudzona, obojętnie rozglądałam sie na wszystkie strony byle by tylko nie złapać kontaktu wzrokowego z Nicol. Spoglądałam na wszystkich odpoczywających ludzi w ogóle nie słuchając co dziewczyna ma mi do powiedzenia. Coś przykuło moją uwagę, raczej nie coś, tylko ktoś. Justin, razem z jakimiś facetami kierował sie do baru. Nie mogłam ich rozpoznać, widziałam tylko ich tył lecz ciało Jussa mogłam rozpoznać wszędzie.
- Umm, Nicol ja chyba pójdę do wody, do Justina - Oznajmiłam nie odrywając wzroku od mężczyzn.
- Taa, jasne - Mruknęła pod nosem. Wyminęłam ją ruszając za nimi. Zaciskając pieści starałam sie w miarę szybko do nich dotrzeć lecz ból w okolicy podbrzusza mi to uniemożliwiał. Starałam sie jak mogłam i dziękowałam Bogu że barek nie był daleko. Nie mogłam pozwolić na to by mnie zauważyli. Byłam bardzo ciekawa czego chcą od Justina. W co znowu sie wkopał. Opierając sie o ścianę budki doskonale mogłam ich usłyszeć, zobaczyć już nie za bardzo.
- Nie mamy czasu żeby bawić sie w jakieś twoje gierki - Znajome głosy, słyszałam je, może i całkiem nie dawno.
- Zawaliłem tamtą sprawę, wiem, ale to sie więcej nie powtórzy.
- Wiemy że sie nie powtórzy, bo jeżeli popełnisz choćby najmniejszy błąd, nie tylko ty na tym ucierpisz, ale i ta twoja ślicznotka - To te typy których spotkaliśmy wczoraj. Już wszystko stało sie jasne. Justin dla nich pracował, roznosił narkotyki. Wpakował sie znowu w jakieś gówno i oczywiście ja muszę go z tego wyciągnąć..
__________
HEEJ!
MACIE ROZDZIAL :>
KTO CHCE BYC INFORMOWANY O NKWYCH ROZDZIALACH? PODAJCIE SWOJE TWITTERY . JEZELI CHCECIE SKONTAKTOWAC SIE A UTORKAMI TO PISZCIE DO NAS NA TT @Jessibelieberjb